czwartek, 18 sierpnia 2016

06. JONGIN I PLAN IDEALNY

J O N G I N

— Jongin, obudź się. — Przetarłem oczy i przeciągnąłem się, odwracając w stronę Kyungsoo, który leżał na swojej poduszce, trzymając się za czoło jedną dłonią. — Baekhyun się do ciebie dobija — mruknął podając mi telefon, który wibrował mocniej niż niejeden wibrator z najlepszego Sex Shopu, a powiem wam, że te od Kyungsoo to mają nieziemską moc, hehe.

Przechwyciłem swoją własność i szybko odebrałem, po czym przystawiłem urządzenie do ucha.

Tak. Wraz z Kyungsoo przerzuciliśmy się na tryb nocny, bo po naszych zabawach i streamach innych ludzi, które trwają do szóstej rano jesteśmy zaspani i budzimy się koło piętnastej.

Nieważne.

— Ta…

— Kai-ssi! Musisz mi pomóc! Teraz, szybko! — wykrzyczał do słuchawki, a ja odruchowo odsunąłem telefon od ucha.

Co za zjeb. Mogłem ogłuchnąć.

— Boże, tato błagam! Zanim Chanyeol wróci! — Zrozpaczony chłopak chyba uderzył w podłogę, bo rozniósł się głośny huk.

Co tam się odpierdala, do chuja pana?

Co jeśli Park Chanyolo zgwałcił mi synka?! Przenajświętszy, Chrystusowy Okoniu!

— Już, chwila, Baekkie! — Zrzuciłem się z łóżka jak pedofil na małą dziewczynę (albo chłopaczka, hehe) i wybiegłem z sypialni, wcześniej informując kotka, że ma iść spać, a ja wrócę niedługo.

No może nie niedługo, bo sprawa wydaje się być bardzo poważna, ale wrócę!

Kim Jongin zawsze wraca, hehe.

Zwłaszcza do kotka.

Kiedy opuściłem nasz wspólny pokój, automatycznie ruszyłem w stronę kuchni, by nie przeszkadzać swoim głosem śpiącemu i zmęczonemu chłopakowi. Zdrowie kotka jest dla mnie najważniejsze, także chętnie podszedłem do szafki, by wyjąć z niej kubek, a następnie wyjąłem z szuflady jakąś randomową łyżeczkę.

— Co się dzieję, bubusiu?! Opowiadaj! — poleciłem w międzyczasie już robiąc sobie kawę.

Moja ulubiona to mokka oraz espresso, a wasza?

Niestety zmuszony byłem zadowolić się ukochaną kawą Yoorin, czytajcie latte, no ale trudno. Ważne, że będę miał coś w ustach, hehe. Oczywiście, wolałbym Dyo, no ale on śpi, a ja mojego ukochanego budzić nie będę, niech leży i wypoczywa, bo ostatnio ma nawał pracy w firmie. Dziś chyba też będzie do niej szedł. Niestety.

Może jak wróci, zrobię nam kąpiel z bąbelkami i winem? Na pewno mu się spodoba.
Zresztą mam dla niego niespodziankę! Ale to dopiero gdy wróci z pracy.

— No to jak wiesz mieliśmy stream'a... Boże! Przecież na nim byłeś, po co ja ci to mówię, kurwa mać.

— Zero stresu, synku. Spokojnie, nie bój się. Tata Jongin przy tobie czuwa. —Próbowałem uspokoić jakoś chłopaka i na szczęście po części udało mi się to, bo chyba jego oddech się wyrównał. No przynajmniej wywnioskowałem to po tym, że nie sapał mi w słuchawkę, jak chwilę wcześniej. Jest progres. — No mów — zachęciłem go po raz kolejny.

— Poszliśmy spać od razu po streamie i postanowiliśmy, że nie będziemy spać na łóżku i na zgodę obydwaj położyliśmy się na ziemi. Solidarność plemników, czy jak to tam było, nieważne! No i zasnąłem, ale po godzinie, dwóch, trzech, kurwa, nie wiem, zaczęło mnie napierdalać w krzyżu to sobie wstałem, no i poszedłem do łóżka, myśląc sobie, że „Chanyolo, wybaczy".

Nie powiem, ale robiło się poważnie. Emocje jak podczas dodawania swojego pierwszego filmiku.

Jeśli Park odpierdolił Baekowi jakąś karę z „Pięćdziesiąt Twarzy Grey'a” za to, że poszedł na łóżko, to niech już lepiej zacznie spierdalać, bo tatuś Jongin pakuje manatki i zapierdala na tą jego wiochę złoić dupsko.

Oops. BDSM weszło za mocno, przepraszam.

— I wyobraź sobie, że wszystko jest git, majonez, musztarda, ketchup i wszystko inne, ale chuj. Budzi mnie krzyk Chanyeola i jestem jak „Ja pierdole, pojebało mu się w mózgu? Ewoluuje debil?”, a tu chujnia z grzybnią. Leżałem na NIM wtulony w NIEGO, czaisz?!

O kurwa. Wiedziałem, że coś się stanie, ale nie, że coś takiego. Znaczy... Spodziewałem się gorszego, ale... Nieważne.

NIC NIE MÓWIŁEM.

— No i co?

— No i to. Ja szok, panika, jak Sohyun albo Xiu, kiedy przeleci im kosa na otwieraniu skrzynek w Counter Strike'u, odepchnąłem skurwiela i zlecieliśmy z łóżka, tylko, że ja po prawej stronie, a Park po lewej, chuj z tym! Teraz najlepsze, bo wyobraź sobie, że ja, Byun Baekhyun wybudziłem smoka Park Chanyeola! — W tym momencie zakrztusiłem śliną, no bo kurwa. Parkowi stanął zaskroniec przez mojego synka.

Cu-do-wnie.

Widzę, że mój synek nie próżnował. Zastanawiałem się, jak dużego kutalogna musi mieć Park, skoro Baekkie go zauważył, gdy po pierwsze — było ciemno (no wiecie, żaluzje te sprawy), po drugie — leżeli po dwóch stronach materaca i po trzecie — Chanyeol był w piżamce i miał pewnie ciasne majteczki, bo wiedział, że takie coś może się stać.

Kurwa, kurwa, kurwa.

— Ja pierdole. I co? Pomogłeś mu? — spytałem zaciekawiony.

No musiał mu pomóc, co nie? Może zagrał mu na flecie jak w tych plemionach, gdzie kobry wychodzą z wazonu? Albo jeszcze lepiej — Baekhyun zagrał nie na flecie, a na samym pytongu Chanyeola, usypiając go jeszcze raz.

Jak mówiłem wcześniej — tam mogło stać się wszystko.

— Pojebało cię? Wybiegł jak poparzony z pokoju i chyba myśli, że nie czułem, jak uwierał mnie jego bydlak śmierdziel.

A, więc tak Baekhyun go zauważył. Już myślałem, że Chanyolo pobił rekord długości penisa (który według mojego własnego rankingu, powinien być dalej niż mój, bo ja mam pierwsze miejsce).

— A pomógłbyś mu? — Chwyciłem kawę i przeniosłem się do salonu, gdzie wygodnie ułożyłem się na kanapie i byłem gotowy do udzielania rad.

Magiczna kanapa Sexmastera, hehe.

To tutaj udzielam porady innym ludziom. Nie myślcie sobie, że Baek jest pierwszy i ostatni. Po seks informacje przychodzą do mnie Hunhany, Yixing rzecz jasna, Jongdae, nawet Jungkook. Co prawda ten ostatni zawsze dostaje ode mnie specjalne zadania, gdzie sam pogarsza sobie związek z Sohyun, bo w końcu Taeyong Team.
Jeśli nie wiecie, kto prawie zniszczył Ahn tyłek dildosem z kolcami, to właśnie Jungkook i moje super rady.

Żartuje.

To Sohyun włożyła tego dildosika w jego dupę, gdy ów zabaweczka pojawiła się w zasięgu jej wzroku.

Córeczka idzie w ślady tatusia. Jestem dumny.
Pamiętam, jak później Jeon mi się użalał i mówił, że od dwóch tygodni nie może podnieść pośladów, a sranie to udręka. Sohyun była tym nieźle rozbawiona, nawet wiadomości głosowe mi wysyłała, żebym posłuchał sobie, jak użala się jej chłopak. To było cudowne. Może zrobimy powtóreczkę?

Ogólnie Jungkook jest wkurwiający. Niby znają się z Sohyun dwa lata czy ile tam, a ten nawet nie wie, że mój motylek nie lubi zabawek erotycznych (dlatego mu je poleciłem). Nawet Taeyong takie rzeczy wie. Zgadnijcie kto go poinformował, hehe.
A wiecie co jest najlepsze? Taeyong też nie lubi wkładać komuś gumy w dupsko, także parka jest z nich idealna. Jeongguk to takie niewyżyte dziecko. Sohyun pewnie go poznała, jak go matka z przedszkola odbierała, w czasie gdy on zabawiał się lalkami Barbie w kibelku.

— Kai…

Wróciłem na ziemię, gdy usłyszałem głos mojego synka.

Dobra, nic nie mówiłem.

— Elo, bogata kurwo — powitałem go, tak, jak na Sexmastera przystało.

— Witamy szlachtę w tej patologii — odezwał się Yixing.

— Elo, plebsy — mruknął z wpółprzymkniętymi oczami. A no tak. U niego chyba jebana siódma rano.

— Siema, szmato. Zgubiłeś swoje złote kalosze, że do nas zawitałeś? — Skończył Luhan.

Chrumknąłem.

— Morda Han, bo nie mam czasu — wymamrotał ledwo słyszalnie. — Mam do was sprawę wagi życia i śmierci.

— No jaką? — spytał Zitao, który musiał wrócić z kibla. Albo zza światów. Nie wiem gdzie go wywiało na ten czas. Wyjebane. Ważne, że wrócił i mam nadzieję, że przyszedł do nas z weną, na pisanie fika z Chanbaekiem.

— Dlaczego pierdolony Park Chanyeol nie odbiera ode mnie telefonu i dlaczego jakaś ameba wyjebała mnie z „
Chanbaek SPAM”?
— Park Chanyeol nie odbiera telefonu, ponieważ obraca Byun Baekhyuna w Nowym Orleanie i nie wiemy dlaczego jakaś ameba wyjebała cię z grupy. Wiemy tylko, że ma wpierdol i bana na życie — odpowiedział Chen, który chyba wbił na naszą grupkę i wszczął śledztwo.

W naszej rodzince nie będzie przekrętów, kurwa. Na pewno nie na adminach.

— Jak to kurwa obraca Baeka?! A co z moimi tuptusiami? Czy one jeszcze żyją?

— Sory, Suho, ale ty kazałeś wziąć je Parkowi mówiąc, że nie chcesz mieć z nimi nic wspólnego. Teraz Yolo może nawet je oblewać kwasem albo tańczyć z nimi makaranę. Mogłeś ich nie oddawać, szczylu.

— Ale chcę Beatrice i Constantina z powrotem. Dam im gumki, tabletki i po sprawie, a jak mnie wkurwią to naśle na nich Merryweather.

— Chyba za dużo GTA, Junmyeon.

— Weź nie pierdol, haha. Kumacie żarcik?

— Ty weź lepiej pisząc swój wiek zacznij dodawać „przed naszą erą”, bo twoje teksty są tamtejsze.

— Sklej pieroga — sarknął wstając z wyrka.

— Ubierz się, a nie targasz tą pizdą po podłodze. — Ponownie odezwał się Jongdae, którego teksty powodowały u mnie zgon natychmiastowy. Kurwa mać, pomocy.

Kyungsoo daj chusteczkę, błagam.

— Dzwonił do mnie ten cały ziomek, który dowodzi tym wszystkim co jest związane z tą naszą grą, Jezu nie wiem, jebie mnie to — zaczął znów Kim.

— No i co powiedział? Skończyli ją już? — zapytałem podekscytowany.

Gierka jest na telefon i ma nazywać się „YOUTUBERS RUN”. Ogółem jest to zwykła gra, w której na początku wybierasz postać YouTubera (albo kogoś z Kapciuszków, ewentualnie Yifana lub Suho) z naszej rodzinki, a później są poziomy do przejścia.

Jest też ranking mode. Nie będę już więcej zdradzał. Zobaczycie sami kiedy wyjdzie, hehe.

— Powiedział, że jacyś kutasiarze, do chuja pana, coś spierdoliły i premiera zostaje przełożona na drugiego grudnia. Za co ja im kurwa płacę? Nie wierze w tą patologię.

— Widocznie za mało im zapłaciłeś, że wzięli takich słabiaków.

— Masz coś do moich pieniędzy, spierdolino życiowa?

— Nie sraj żarem, bo dom podpalisz — odezwała się Yoorin.

Kurwa mać, co.

Chwilę posprzeczaliśmy się o temat naszej gry, a później (tak jak zawsze) każdy zajął się czymś innym.

Lay (nieumiejętnie) obracał Yoorin, Junmyeon poszedł na chwilę do swojej złotej kuchni po coś do jedzenia, Chen wrócił do pisania albo robienia notatek, a reszta… nie wiem. Uciekli, umarli, zniknęli.

Osobiście musiałem przeprosić na chwilę swoich przyjaciół, by pójść z kotkiem do garderoby się ubrać, a następnie odprowadzić go do kuchni, by zrobił sobie jedzonko do pracy. Chwilę porozmawialiśmy, oczywiście nie wspominałem o kąpieli, bo miała to być niespodzianka dla Soo.

— O której dziś wrócisz? — spytałem, opierając się o kuchenny blat.

— Będę po dwudziestej pierwszej. Może uda mi się wyjść szybciej, zależy jak bardzo inni będą mnie potrzebować. — Westchnął. — Mam nadzieję, że się nie zanudzisz. Przepraszam, że rzadko co bywam w domu, ale firma to firma…

— Uspokój się, Kyungsoo, rozumiem to. Poczekam na ciebie. Może pójdę do sklepu? Albo zadzwonię do kogoś. Jedź i się nie przemęczaj, dobra?

Podszedłem bliżej niego, a następnie przytuliłem od tyłu, kładąc sobie podbródek na jego ramieniu. Chłopak skinął do mnie i uśmiechnął się szeroko.

— Wrócę dziś sam — Zajebiście się składa. — więc nie musisz po mnie przyjeżdżać. Skoczę tylko na chwilę do sklepu, zobaczyć asortyment i to, czy wszystko się zgadza.

— Jasne, będę czekać.

Kiedy Kyungsoo ogarnął swoje jedzenie, razem ze mną udał się do przedpokoju, by ubrać buty oraz kurtkę. Wyglądał zajebiście, no ale, nie czas na bara bara. To wieczorem. Hehe.

Pożegnałem się z nim długim całusem oraz uściskiem, a po wszystkim życzyłem mu udanego popołudnia. Brunet odpowiedział mi tym samym, a po chwili opuścił nasz dom, by zejść na parking, po auto.

Wróciłem do domu w momencie, gdy kotek odjechał. Sam udałem się z powrotem do sypialni, wcześniej zamykając drzwi na klucz.

— Co tam? — zapytałem na wstępie, gdy tylko usiadłem na krześle, przed laptopem.

Yoorin rozmawiała sobie z Luhanem i Sehunem z tego co zauważyłem.

Lay zniknął.

Chen oraz Tao gadali sobie o tym kiedy znów się spotkają, a Junmyeon pił sobie kawę albo herbatę. Nie jestem pewny, przechylał ten kubek pod takim kątem, że chuja było widać.

Nieważne.

Powiem tylko, że ten kubek był wyjebisty i pozłacany.

— Umawiamy się na spotkanie — odpowiedział Jongdae.

No kurwa, wow. Wiem to.

— Lepiej porozmawiajmy o Meet Up'ie, a nie waszych squadowskich wypadach. Czas powoli szlifować plan „Chanbaek, Meet Up i grube pieniądze”.

— Podoba mi się słowo „pieniądze” — wtrącił się Suho.

— Wiem. Dlatego je dodałem, bo gdyby nie to, pewnie byś nie chciał brać w tym udziału.

— No, może. Nieważne. Więc, przenocujesz nas, Kai?

Skinąłem głową.

— Zrobimy sobie bibkę jak marzenie.

— Przyniosę wino — zaoferował nasz bogacz.

— Zajebiście — klasnął Chen. — Najebani pójdziemy na Meet Up. Kocham.

— Zrobimy grilla i imprezkę za domem albo na mojej działce. Jak wolicie — wtrąciłem się. — A jak nie, to będziemy balować w domu. Jest duży.

— Wszystko co jest Sexmastera jest duże — odezwała się Han.

— No raczej. — Poruszyłem brwiami. — Wracając. Skoro spotkanie jest osiemnastego sierpnia, myślę, że na spokojnie każdy z was mógłby przyjechać do mnie dwunastego albo nawet jedenastego. Przygotujemy się wspólnie, omówimy co i jak. Zgadamy się ze staffem w sprawie oświetlenia, muzyki i miejsca dla fanów i gości. Wszystko musi wyjść idealnie, kochani. Trzeba będzie jeszcze przećwiczyć kilka razy i przede wszystkim nagrać nasz VCR.

— Jestem za! — odezwali się jednogłośnie Jongdae, Yoorin oraz Luhan.

— Dziś jest szósty… — zaczął Sehun. — Więc mamy pięć dni do wylotu, do Jongina. U niego spędzimy te kilka dni, a później Meet Up. Co wy na to, byśmy po tym wszystkim pojechali sobie razem na wakacje? Kilka dni odpoczynku dobrze nam zrobi. Wiecie, krzyki, flesze, te sprawy. Wyluzujemy się.

— Genialny plan.

Woah, Minseok wrócił do żywych. Myślałem, że się w kiblu utopił.

— Ej — przerwała nam nasza Rich Bitch. — Mam kolegę, który aktualnie jest w Dubaju… ekhm, szmaciarz — kaszlnął. — I jeśli chcecie to spytam się go, czy wypożyczy nam swój domek na ten czas. W sumie to nie domek, a wyjebista willa na kilkaset metrów kwadratowych, no ale wiecie. Bez chwalenia się. Co wy na to?

— O tak! — pisnął Tao.

— Dajcie mi chwilę, zadzwonię do niego. — Chłopak wstał z fotela i udał się gdzieś na lewo.

— Ej, a co gdyby tak… zainstalować w tym domu kamerki i przez cały okres naszego odpoczynku nagrywać to na jakiegoś live'a? — spytałem podniecony.

— Jesteś pojebany — skwitowała Sohyun, która też pojawiła się tak z dupy.

Lol, poszli razem do tego kibla czy jak?

— Nie, ale kurwa, przemyślcie to. W czasie tych wakacji połączylibyśmy Chanbaeka, a widzowie mieliby na to oko i spazmowaliby razem z nami!

— Wylecz się, kurwa.

— Ale to nie jest taki zły pomysł.

Dzięki, Luhan. Kocham cię.

— Nie dość, że widzowie mieliby rozrywkę, Chanyeol i Baekhyun by się pokochali, to jeszcze my byśmy sobie odpoczęli, mając zajebisty kontakt z fanami. Jongin, jesteś genialny!

— No, kurwa, wiem.

— Dobra, ale wy też pomyślcie o tym, że skoro w tym domu będą kamery, to zero ruchania, robienia lodów, jęczenia i krzyczenia „Mocniej, mocniej!”. — wtrącił się Jongdae.

O tym nie pomyślałem. Oops…

— Możemy wyłączać dźwięk albo całkowicie kamery na noc. — Uśmiechnął się Sehi.

Niesamowite. No to kamerki mamy załatwione, nie ma co.

— Możemy w ciągu tego czasu nagrać jakieś filmiki razem. Może Pokemon GO? — spytał Lu. — Albo jakieś challenge? Pomysłów jest dużo. Będzie nas czternastu, jeśli Yifan oraz Chanbaeki się zgodzą. No i musisz jeszcze wyciągnąć Kyungsoo, Kai.

— O kotka się nie martwcie, on chętnie na takie wakacje się wybierze. Widzę, że jest przemęczony swoją firmą i ma jej już dość. Także, Kyungsoo już możecie doliczyć.

— Tak więc, na sto jeden procent jedzie Jongin, kotek, Luhan oraz Sehun — zaczęła blondynka. — Jadę ja, Sohyun i Minseok. Yixing, Jongdae oraz Tao. No, i nasza mamusia Suho, tak?

— Córka, kurwo. Kotek jest mamusią, Suho co najwyżej może być ciotką z bazaru złota.

— Morda, tatke… Więc tak, Zitao albo Junmyeon muszą zadzwonić po Krisa. Jongin tobie zostaje sprowadzenie to Baekhyuna. Jeśli Baekhyun się zgodzi, Chanyeol też to zrobi, bo są papużkami nierozłączkami. Park ciągnie do Baekhyuna jak mucha do lepu, także będzie zajebibi.

— Dokładnie — potwierdziłem. — Zajmę się wszystkim, nie bójcie okonia. — Spojrzałem na zegarek, gdzie pokazała się godzina szesnasta. — Jest sprawa, bo muszę was opuścić na jakiś czas.

— A co ci?

— Muszę iść do sklepu, po jakieś jedzenie. Skoczyć po wino, świeczki, kwiatki. Chcę zrobić Kyungsoo prezent. Jest już naprawdę zmęczony pracą. Kąpiel mu się przyda.

— Jesteś kochany — przeciągnęła Yoorin. — Zrób stek. Do niego potrzeba czerwonego wina. Jeśli kupisz białe, musisz podać kurczaka. Pamiętaj!

— Dzięki, kwiatku. Dobra, ja lecę. Jak coś to… zadzwonię do was w razie potrzeby. A jak nie to, będę jutro. Dzisiejszy wieczór zaplanowałem dla siebie i Dyo. Mam dla niego nawet niespodziankę! Także nie miejcie mi tego za złe.

— Pojebało cię? — spytał Luhan. — Nie będziemy źli.

— Właśnie. Leć do tego sklepu — pogonił mnie Yixing. — Ja i tak zaraz lecę, bo umówiłem się z kolegą na baijiu, a wcześniej mieliśmy iść zagrać sobie w bilarda.
— No my idziemy z kutasem grać w CS'a, więc też znikamy za chwilę — dodała Sohyun.

Och, kocham ich miłość.


— Ja chce zabrać Luhana i Yoorin na kręgle.

— A ja spierdalam spać — oznajmił Tao.

— Muszę odpisać czytelnikom. Ciągle zasypują mnie pytaniami o kolejny rozdział fika z Chanbaekami, hehe.

— Dobra, to jesteśmy w kontakcie, jak coś. — Uśmiechnąłem się. — Pożegnajcie ode mnie Suho i jeśli uda mu się wypożyczyć ten domek, to niech do mnie napiszę jutro, ja zajmę się kamerami i streamem z jakimiś ziomkami. Do jutra i miłego dnia!

Wszyscy się ze mną pożegnali i życzyli mi powodzenia w wieczorze z moim kotkiem, więc uśmiechnięty usunąłem się z rozmowy.

Byłem ubrany, świeżutki i pachnący, więc jedyne co mi pozostało, to sięgnąć po telefon, portfel oraz okulary. Wtedy, w pełni gotów, mogłem udać się po auto i pojechać do marketu po rzeczy niezbędne do dzisiejszej kolacji.

Przez pół drogi zastanawiałem się co jest lepsze. Stek czy kurczak, jednak zgodnie, sam ze sobą doszedłem do wniosku, że czerwone wino jest lepsze, więc stek również wygrywa w tej kategorii. Zresztą Kyungsoo bardzo lubi tego typu potrawy. W tym związku to ja wolę drób, a on inne mięsko, jednakże, skoro dziś jest dzień dla Dyo, zjemy stek.

Z motywacją o treści „Wszystko dla Kyunsgoo”, pojechałem do sklepu, by kupić mięso, alkohol, świeczki, prezerwatywy rzecz jasna, kadzidełka, a nawet pierdolone przyprawy i chusteczki. Wykupiłem pół sklepu, biorąc rzeczy, które nawet nie będą potrzebne do kolacji.

Za hajs z YouTube można szaleć.

Po zakupach moja motywacja przygasła, gdy ustałem przed wyspą kuchenną, zasypany wszelkimi produktami, które wcześniej kupiłem.

Jak mam do cholery zrobić stek? Wiem tyle, że Kyungsoo uwielbia ten średnio wysmażony albo średnio krwisty.

Jestem w dupie, kochani.

Ale dobra. Wziąłem telefon i wystukałem na Google „Jak przyrządzić średnio wysmażony stek”.

Oczywiście, ni chuja nie mogłem się połapać w tym wszystkim, więc wykręciłem numer mojego kwiatuszka. Sama mi powiedziała, że w razie potrzeby mam dzwonić, więc dzwonie, bo jest, kurwa, potrzeba.

— Halo, tatke?

— Yoorin, ratuj, jak się robi średnio wysmażony stek? — powiedziałem, patrząc na mięso, przyprawy, piec i wszystko inne.

— Spokojnie, Jongin. Poczekaj chwilkę. — Dziewczyna przerwała rozmowę, jednak nie rozłączyła się. Powiedziała coś do Luhana oraz Sehuna z tego co mogłem wyłapać i zaczęła gdzieś iść. — Dobra. Powiedz mi, na jakim jesteś etapie.

— No więc… właśnie wróciłem z zakupów. Wszystko sobie ułożyłem i pokroiłem warzywka.

— No to super. Teraz włącz sobie telefon na głośnomówiący i słuchaj się mnie, ojciec, bo chce by wasz wieczór z mamą wyszedł zajebiście.

— Kocham cię.

— Wiem, a teraz słuchaj. Weź mięso, jeśli jest pokrojone to ominiemy ten punkt, jeśli nie, to pokrój stek na plasterki o grubości dwóch i pół centymetra, to najlepsza długość do mięsa i najłatwiej jest je wtedy smażyć.

Pokierowałem się głosem Yoorin i kupionego befsztyka pokroiłem tak, jak sama kazała.

Stresuje się bardziej, niż podczas pierwszego razu.

Kurwa mać.

— Co dalej? — spytałem po kilku minutach.

Yoorin zaczęła po kolei mnie prowadzić przez każdy etap robienia mięsa. Poleciła mi najlepsze przyprawy (prawię się popłakałem, bo cieszę się niezmiernie, że wpadłem na pomysł kupienia wszystkich przypraw ze sklepu), upomniała mnie, bym nie kroił steku od razu po usmażeniu, na końcu, gdy już kładłem mięso na patelnie powiedziała mi, ile czasu mam je trzymać. Było to pięć i pół minuty!

— Coś jeszcze zaplanowałeś na dzisiejszy wieczór? — zapytała zaciekawiona.

Oj, dużo, Yoorin-ssi. Dużo, dużo.

— Chcę zrobić kąpiel, mówiłem o tym. Myślałem jeszcze o obejrzeniu jakiejś komedii romantycznej po kolacji i wannie. Nawet kupiłem płatki róż! Kurde, myślisz, że mi wyjdzie?

— Oczywiście, że tak — zaśmiała się. — Pilnuj mięsa, Kai.

— Pilnuję, pilnuję. Co tak właściwie robisz z Hunhanami?

— Poszliśmy sobie na kręgle, później skoczymy na lody. Luhan jeszcze chce nas wyciągnąć do wesołego miasteczka, bo dwa dni temu przyjechało i rozbiło się w parku. — Uśmiechnąłem się.

Yoorin to taka świetna dziewczyna. Naprawdę współczuje jej tego, że Yixing wciąż zwleka i jest taką pipką. To takie… głupie. Chyba znów będę musiał z nim pogadać o pszczółkach, zapylaniu i zabezpieczeniu. Mam nadzieję, że nasz wyjazd do willi kolegi Junmyeona ich połączy, bo jak nie to…

— Jongin, wyjmij mięso. Tylko zrób to drewnianymi szczypcami, jeśli takie masz. Jak nie, to weź łopatkę, że bierz widelca.

Tak jak powiedziała Yoorin — tak zrobiłem. Mięsko wyszło zajebiście. A przynajmniej na takie wyglądało. Ufałem dziewczynie bardziej niż sobie jeśli chodzi o gotowanie, także musiało być zrobione idealnie, nie ma innej opcji, kurwa.

— Poczekaj chwilę, Jongin. Możesz umyć pomidorki i pokroić je w ćwiartki, dla ozdoby. No i w sumie to wszystko. Posyp za chwilę mięso solą i pieprzem. Voilà, gotowe!

— Serio?

— Serio, serio — zaśmiała się. — Za minutkę, będziesz mógł przekroić mięso na pół. Tylko weź jakieś ładne talerze!

Gdy czas minął wziąłem nóż i przekroiłem befsztyki na dwie części. Byłem z siebie cholernie dumny i niezmiernie wdzięczny blondynce za to, że mi pomogła, bo tak naprawdę zająłem jej czas i przerwałem zabawę na kręgielni. Mówiłem już jak bardzo kocham swojego kwiatuszka?

— Chyba jest dobrze, przynajmniej tak wygląda.

— Brawo, Kai-ah! Jest po dziewiętnastej. Przykryj mięso i idź zrób łazienkę. Na koniec urządź jadalnie. Życzę ci powodzenia i trzymam kciuki, by Dyo wszystko smakowało!

— Jak tylko przyjedziesz do Busan to cię wyściskam i wycałuje, obiecuję. Do zobaczenia, kwiatku!

— Cześć, tatke — parsknęła. Po jej pożegnaniu rozłączyłem się i odetchnąłem głęboko. Byłem z siebie dumny jak nigdy. Wiem, powtarzam się.

Teraz czekała na mnie tylko sypialnia, łazienka oraz salon, gdzie mieliśmy oglądać film, który również za niedługo wybiorę!



⋯☆★☆⋯

O godzinie dwudziestej jedenaście WSZYSTKO, dosłownie WSZYSTKO było gotowe. Łazienka przystrojona była zapachowymi świeczkami, płatkami czerwonych róż (które kupiłem w drodze do domu, gdy wracałem z zakupami) oraz szampanem, który chłodził się w wiaderku obok wanny.

W sypialni zmieniłem pościel na świeżutką, w kolorze czystego śniegu. Wrzuciłem gumki do szafki, nawet popsikałem wszystko perfumami, by było piękniej.

W jadalni stały już talerze z jedzeniem, wraz z czerwonym winem. Nawet w salonie wszystko było gotowe! Leżały tam dwie poduszki, jeden kocyk oraz wybrany przeze mnie film romantyczny, którego ani ja, ani Kyungsoo nie oglądaliśmy. Pół godziny temu napisałem do Luhana z pytaniem czy mógłby mi coś polecić, bo on i Sehun często sobie urządzają takie wieczorki z komediami.

Kyungsoo pięć minut wstecz napisał mi sms'a, że już jedzie do domu. Jedyne co mi teraz pozostało, to czekanie na niego w białej koszuli, z zegarkiem na nadgarstku.
Kiedy do moich uszu dobiegł dźwięk otwierania i zamykania się drzwi, moje serce chyba, kurwa, wyskoczyło z piersi.

— Jonginnie?

O Boże. O Boże. O BOŻE.

— Jestem w jadalni! — krzyknąłem, ogarniając swój złamany głos.

Kurwa mać, Jongin. OGAR.

— Co robisz w jad… O Jezu, co tu się stało? — spytał zszokowany.

— ...Wiem, ile pracy masz ostatnio, dlatego pomyślałem sobie, że dziś powinieneś odpocząć. Z tego co pamiętam to kochasz steki, więc oto one. — Wskazałem na stół, a następnie podszedłem do chłopaka. — Mam nadzieję, że będzie ci smakować. — Przybliżyłem się, a następnie go pocałowałem.

— Jongin, jesteś niemożliwy. Dziękuje.

— Podziękujesz, jeśli mięso wyszło, bo robiłem je pierwszy raz — parsknąłem. — Zapraszam do stołu.

Chłopak podszedł do krzesła, które mu od razu odsunąłem. Serio się cieszę, że dzisiejszy wieczór będzie nasz. Nawet wyłączyłem wszystkie telefony, by nikt nam nie przeszkadzał. To jest NASZ wieczór. Mój i Kyungsoo.

W czasie gdy rozmawialiśmy i jedliśmy (udanego i pysznego!) befsztyka, mój stres zniknął. Wszystko to zastąpione zostało przez zwykłe szczęście i dumę.

— Jongin — zaczął chłopak. Spojrzałem na niego pytająco. — Jestem zaskoczony, że nie spaliłeś patelni, kuchni i całego domu.

— To, że zajarałem wczoraj jajka, nie znaczy, że zawsze będę coś palił… — mruknąłem, aczkolwiek po chwili się zaśmiałem, bo w końcu halo, jestem zajebistym kucharzem.

Może jutro zrobię nam obiadek?

Skończyliśmy jeść po dwudziestu minutach i Boże święty, Kyungsoo był taki szczęśliwy, że i ja szczerzyłem się jak pojebany. Smakowało mu wszystko, więc będę wdzięczny Yoorin to pierdolonej śmierci.

— Kyungsoo, ubrudziłeś się. — Wskazałem na jego rękę, przez co i on spojrzał na swoją skórę.

— Nieprawda.

— Jak to nie, pokaż.

Wziąłem jego dłoń w swoje i przyjrzałem się jej dokładnie. Przejechałem delikatnie po jego palcach, patrząc mu w oczy.

— Och, chyba masz rację. Nie jesteś brudny. — Odsunąłem się odrobinkę. — Myślę, że to coś innego.

— Kurwa mać, Jongin — szepnął patrząc na swoją dłoń.

Spojrzałem na nią jeszcze raz, czując jak moje oczy robią się szklane. Na jego serdecznym palcu dzięki mojej intencji pojawił się mały, piękny pierścionek zaręczynowy z białego złota. Przyczepiony był do niego mały diamencik, który całościowo, wraz ze złotem prezentował się idealnie. A jeszcze idealniej prezentował się na dłoni mojego chłopaka.

— Wyjdziesz za mnie, Kyungsoo? — zapytałem z tak, kurwa, bijącym sercem, że bałem się, że dostanę ataku i umrę przed jego oczami. A tego nie chcemy, prawda?
Prawda, kurwa?!

— Kurwa mać, Jongin. — Zaśmiałem się, gdy chłopak znów się powtórzył i zaczął… płakać?

— Boże, nie płacz, co ty robisz? — Wstałem jak poparzony, przez co brunet zrobił to samo. Nim się obejrzałem, niższy wtulił się we mnie i znów zapłakał.

No i ja też zacząłem ryczeć.

— Tak, tak, tak! — Przywarł swoimi ustami do moich. Od razu odwzajemniłem pieszczotę, gratulując sobie w duchu, no bo kurwa, co tu się właśnie stało.

Ja Kim Pizda Jongin, właśnie się oświadczyłem miłości swojego życia — Do Kyungsoo, po pierdolonych latach związku, który jest trudny i wycierpiał wiele.

JA PIERDOLE.

KTO JEST TERAZ NAJLEPSZY? NO KTO?

NO JA, KURWA MAĆ.

Nawet nie wiecie jakie emocje mną właśnie targają. Jestem kłębkiem gówna, łez i smarków, bo Kyungsoo się zgodził.

KYUNGSOO

SIĘ

Z G O D Z I Ł.

Czy jestem w niebie? Czy tak wygląda raj?

— Naprawdę? — spytałem, jakby nie dowierzając.

Musiałem to usłyszeć jeszcze raz, bo chyba się, kurwa, przesłyszałem.

— Tak, kurwa, tak. Jongin, chce za ciebie wyjść.

Znów jego usta zaatakowały moje, a ja chętnie to odwzajemniłem.

— Nawet nie wiesz… jak szczęśliwy jestem.

— A ja?! Boże, ten dzień zapowiadał się tak… strasznie, ale teraz to jest naprawdę najszczęśliwszy dzień w moim życiu, Jongin!

— Kocham cię.

— Ja ciebie też kocham, Jonginnie.

Kurwa mać. Uszczypnijcie mnie.

— Wiem, że pewnie nadal jesteś zmęczony, ja w sumie też, dlatego… przygotowałem dla nas kąpiel, chcesz z niej skorzystać? Razem ze mną?

— Jeszcze pytasz — parsknął.

Poprowadziłem chłopaka do łazienki, w międzyczasie patrząc na niego, kiedy obserwował i dotykał pierścionka. To był piękny widok.

Kyungsoo widząc łazienkę, dosłownie na mnie wskoczył, przy okazji całując. Wcale na to nie narzekam! Dziś jest nasz wieczór, pamiętacie?

Kąpiel była jak najbardziej udana. Rozmawialiśmy, całowaliśmy się, nawet śmialiśmy razem. Zastanawialiśmy się nad tym jak powiemy o tym naszym rodzicom i przyjaciołom. Kyungsoo spytał się mnie nawet, czy moi widzowie powinni o tym wiedzieć, jednak odpowiedziałem mu, że na razie ta informacja powinna zostać między rodziną, a fani dowiedzą się później.

W wannie spędziliśmy ponad godzinę, do czasu kiedy nasza skóra się nie pomarszczyła.

Jeśli zastanawiacie się, w jaki sposób woda była ciepła przez ten cały czas, odpowiedź jest posta — wanna jest wyposażona w podgrzewacz i cały czas pracowała, by nic nie wystygło.

Po wytarciu się i ubraniu w piżamki (tak jak miałem w planie) zaproponowałem Kyungsoo wspólne oglądanie filmów. Przystał na to chętnie, co mnie w sumie zdziwiło. Myślałem, że nie będzie miał sił, ale jak widać się myliłem.
Ułożyliśmy się na naszej kanapie w salonie, razem z herbatką, którą Kyungsoo dla nas zrobił. Ja w tym czasie pomocowałem się z DVD oraz płytą, a gdy film odpalił, wtuliliśmy się w siebie.

W ciągu dwóch godzin zdążyliśmy wymienić się niezliczoną ilością pocałunków i zwrotów oraz wypowiedzi dotyczących naszej dwójki.

Chwilę przed pierwszą postanowiliśmy iść do sypialni, w końcu się położyć. Nie trudziliśmy się ze sprzątaniem, bo po co? Zrobimy to jak wstaniemy. Kyungsoo nawet obiecał, że odpuści sobie dziś pracę, by czcić ze mną poprzedni dzień.
Kiedy tylko weszliśmy do naszego pokoju, od razu dobrałem się do ust chłopaka. Pierdolić sen, kurwa. Skoro się mu oświadczyłem, powinniśmy to również wspólnie uczcić swoim sposobem.

Kyungsoo chyba mnie zrozumiał, bo zaczął powoli odpinać moje spodnie.
Byliśmy już na etapie zdejmowania naszych koszul i niespodziewanie musieliśmy, kurwa, przerwać, bo jakiś kutas zaczął dobijać się do telefonu Kyungsoo, który chwilę wcześniej odłożyliśmy na komodę obok drzwi.

Wkurwiłem się.

Swoje wyłączyłem, ale o Kyungsoo zapomniałem.

Dobra, nieważne.

— Kurwa, to ten pedofil — odezwał się przerażony.

— Kto?

— Lee Sooman. Nie wiem. Kurwa, przychodzi do mojej firmy albo sklepu i mnie stalkuje. Jest pojebany i nie raz przynosił mi kwiaty, czekoladki albo zapraszał na kawę. Nieważne ile razy mu mówiłem, że kogoś mam, on dalej swoje.

— Daj mi go — poprosiłem, a Kyungsoo od razu oddał mi swoją komórkę. — Halo? — spytałem gdy tylko odebrałem połączenie.

— Przepraszam, czy jest Kyungsoo?

— A tak, właśnie leży nagi na naszym łóżku, w czym mogę pomóc? — powiedziałem „grzecznie”, spoglądając na rozbawionego chłopaka.

— Och, doprawdy?

— Tak, czy mam dość przekazać?

Koleś, spierdalaj, błagam.

— Poproś go, żeby do mnie oddzwonił, bo chciałbym zaprosić go na kawę, na przykład jutro.

— Człowieku, zrozumiałeś co powiedziałem? Leży nagi w NASZYM łóżku. Przeszkadzasz nam i nie dzwoń więcej do mojego narzeczonego. — Kurwa, powiedziałem to. — Jesteśmy zajęci, a on jest dla ciebie nieosiągalny, także spierdalaj.

— Chciałbym się tylko dowi…

Rozłączyłem się, bo już brakło mi nerwów. Zerknąłem na swojego ukochanego z politowaniem.

— Kochanie, wiesz co? Może lepiej zamiast jednego dnia, weź sobie tydzień urlopu.
Spojrzałem na telefon i wszedłem w ustawienia, by zablokować numer tego całego Lee Soomana. Nie będzie mi skurwiel podrywał i straszył chłopaka. Znów się zdenerwowałem.

Przez moje wkurwienie miałem ochotę do niego po prostu pojechać, założyć Nelsona i napluć na ryj, aczkolwiek pomyślałem, że sam nie dam rady, więc lepszym rozwiązaniem będzie późniejsze zadzwonienie do chłopaków.
Razem zrobimy mu taką niespodziankę, że ziomek przez rok nie wstanie z łóżka szpitalnego.

⋯☆★☆⋯

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz