niedziela, 26 lutego 2017

13,5. KREW, POT I WKURW

C H A N Y E O L

Kiedy wyszedłem z klatki, a następnie terenu zamieszkania Baekhyuna, zatrzymałem się od razu. Spojrzałem na blok w którym chłopak mieszkał i westchnąłem smutno.

Zachowałem się jak skurwiel i teraz zdałem sobie z tego sprawę. Odkrycie Ameryki vol 2. Chciałem się wrócić i przeprosić zarówno Byuna jak i tego zasranego Kasperka, ale moje chęci przerwał telefon od rozgniewanej Sohyun.

— Halo? — spytałem, przystawiając komórkę do ucha.

— Za halo w mordę walo, zjebany idioto — przywitała się. — Ty mi lepiej powiedz, gdzie się szlajasz.

— Pod blokiem Baekhyuna jestem, a co?

— Po chuj żeś ty tam lazł? A w sumie, mam wyjebane. Wracaj na hale bo nam się JEBANY HYDRANT ROZLAŁ.

— Co — mruknąłem zmemowany.

CO.

— No, kurwa, głuchy czy niedojebany? Wracaj na hale, bo nam jebnął hydrant i się wszystko zalało, masz pół godziny, elo.

Sprawa brzmiała poważnie, dlatego nie mogłem pozwolić Sohyun czekać. Na całe szczęście niedaleko była samoobsługowa wypożyczalnia rowerów, więc wrzuciłem kilka wonów i zabrałem jedną maszynę. Szybko zapierdalając, pognałem na naszą halę, bo kurwa. Jeśli ktoś mi zalał moje stoisko, to zapierdole.

⋯☆★☆⋯

Byłem na miejscu po niecałych dwudziestu minutach, dzięki moim super umięśnionym nóżkom, które nie tylko sprawdzają się w jeździe na rowerku, ale i innych... nieważne.

Od zewnątrz hala wyglądała jak wcześniej, ale im bliżej byłem wejścia, tym bardziej srałem w porty, bo mogłem spodziewać się wszystkiego, nie tylko zalanej sali, ale na przykład... pływającego delfina albo autobusu w środku. Nic by mnie nie zdziwiło.

Kiedy wszedłem do środka i przeszłem przez dosyć długi korytarz w końcu mogłem zobaczyć prawdziwy rozpierdol. Chyba się, kurwa, zaraz popłaczę. Wszystko było zamoczone do kostek i gdyby się uprzeć to Tao mógłby odtworzyć tutaj jakąś scenę samobójczą, a Kai ze spokojem wypuścić te swoje ryby, gady i chuj wie, co jeszcze.

— Co tu się dzieje?! — wydarłem się, zwracając na siebie uwagę Sohyun, Sehuna, połowy Block B i B.A.Psów, no i oczywiście Jongina, który siedział na drabinie z jebaną wędką. Pojeb.

— Kurwa, jesteś — westchnęła Sohyun. — Musisz nam pomóc, bo nie wiedzieliśmy w sumie czy dzwonić po straż pożarną, czy po ekipę wodociągową, czy kurwa nie wiadomo po co. Jaki masz plan, ziom?

— Czemu nie zadzwoniliście po Baekhyuna? On najwięcej tu ogarnia... — westchnąłem.

— Bo po pierwsze, nie chcieliśmy psuć mu randeczki z Taewoo, po drugie, on by nas zajebał po równo, po trzecie, ty też sporo ogarniasz, prawda? Więc nam pomożesz i lepiej się nie wykręcaj.

Na dźwięk słowa ,,randeczka z Taewoo” zrobiło mi się conajmniej niedobrze, dlatego kaszlnąłem sobie cicho, kiwając do Sohyun głową.

— A gdzie reszta?

— Luhan oraz Yoorin poszli sobie na kręgle, bo nie chcieli się ubrudzić, Kris i Suho to nie wiem, są w SPA podobno. Kyungsoo zapewne jest w hotelu, bo w sumie po co on tu? Minseok napierdala w Hurtworlda, bo nam do chuja rajdują bazę, więc mam nadzieję, że sobie poradzisz sam, nie pozwolę na to, by Siusiak swoim lamerstwem dopuścił tych cweli do naszego całego dobytku, no a kapciuchy pewnie coś piszą. — Aha, to nieźle skoro ona myśli, że w jakieś dwanaście osób to ogarniemy. Jeszcze kurwa z Block B na karku, oni tutaj jakiegoś Krakena wpuszczą przecież. — Więc radzę nam to ogarnąć do jutra, do jakiejś jedenastej, bo jak Byun to zobaczy to nas zapierdoli, jak mówiłam zresztą.

— No to radzę zadzwonić naprawdę po straż i najlepiej jakiś wydział ratunkowy, który to wszystko odessie, chyba, że chce się wam latać z wiaderkami i wywalać wodę za drzwi, to już nie moja sprawa — powiedziałem spokojnie. — Kai, kurwa. Co ty robisz?

— Łowie okonie. — Uśmiechnął się.

— Co? Co łowisz?

— No ryby, frajerze. — Machnął ręką, dając tym samym mi znak, że mam podejść bliżej.

— Jongin zamówił pięć ryb i je tu wrzucił i teraz kurwa jebane tu pływają — odpowiedział Sehun, pisząc coś na telefonie. — Chyba levelował z plastikowych na prawdziwe.

— No dokładnie. Już dwie złapałem, są w wiaderku. — Wskazał palcem.

On jest pojebany.

— Dobra, wracając. Sohyun, dzwoń po posiłki. Niech mi tylko ktoś powie, co tak naprawdę się stało?

— Zico zjadł za dużo zapiekanek i wyjebało kibel. — Usłyszałem głoś Pyo.

Ja jebie.

— Serio?

— Nie. Tak na serio to... — zaczął znów ale coś mu przerwało. Był to Daehyun, który się o coś potknął i zaliczył nura, twarzą w wodę. Zabawa na całego. — Zelo i Youngjae napierdalali się wózkami widłowymi i jeden zajebał w hydrant, no i wyjebało.

— Czy wy, kurwa, bawiliście się widłami na kółkach? — Odwróciłem się w stronę wspomnianej pary.

— Tak — rzucili skruszeni.

— CZEMU MNIE NIE ZAPROSILIŚCIE? — No bo jak tak, kurwa, można. Też bym chciał se pojeździć.

— A nie wiemy w sumie, wyjebane. Sohyun zadzwoniłaś po ekipę wysysającą? — spytał Zelo Zelo Siedem.

— Będą za dziesięć minut. Do tej pory złapmy te zasrane ryby, bo jak je zassą razem z wodą, to będzie koktajl rybny — odpowiedziała dziewczyna, chowając telefon do tylnej kieszeni rurek.

Tak więc po chwili wszyscy wyłapaliśmy ryby (Kai dalej bawił się w rybaka), a później ogarnęliśmy z grubsza to, co dało się jeszcze uratować. Byliśmy wdzięczni, że nie zalało się nam biuro z biletami i goodsami dla widzów, bo wtedy, Baekhyun nie tylko by nas zabił, ale rozjebał na części pierwsze.

⋯☆★☆⋯

Ekipa wsparcia, to znaczy straż i inni pomogli nam pozbyć się wody, co zajęło prawie dwie godziny z przerwami, ale w końcu się udało. Naprawili nam również hydrant, który w sumie nie był hydrantem, a miejscem gdzie był długi wąż i jakieś inne sprawy. W sumie, nieważne. Ważne, że było czysto i jedyne co nam pozostało to czekać, aż podłoga wyschnie.

Wyczyściliśmy również stoliki i Jongin odłożył drabinę, na której wcześniej łowił ryby.

— Kurwa — powiedział głośno Taeil — ale tu czysto, ja pierdole, z tej podłogi to można normalnie jeść obiad — wskazał. W sumie miał rację. Widać było, że to teraz biały kolor, a nie jakieś szare gówno.

— Która godzina? — spytałem, bo jakoś nie chciało mi się wyciągać telefonu z kieszeni.

— Twoja ostatnia — powiedział Sehun. Thx. — Prawie w pół do pierwszej.

— Wszystko już ogarnięte?

— Zamknij ryj, Yeol. Oglądam snapy od Byunka. Robili z Kasperkiem naleśniczki, aw, jak słodko.

— Co robili?

— Ooo! Robili nawet live z grania w kolorowanki. Ale to jest urocze. No nie mogę.

Poczułem nieprzyjemne ukłucie w sercu, co zapewne było spowodowane pierdoloną zazdrością czy coś, ale no nieważne. Nie, że nie lubię jakoś bardzo Kaspra, bo to nie prawda. Nie mogę nie lubić nieznanej mi osoby. Po prostu nie lubię tego, że tak blisko jest z Baekhyunem. To ja powinienem jeść z Byunem te naleśniki, grać w kolorowanki i inne rzeczy, i Bóg wie jeszcze co. Po prostu byłem zazdrosny i chyba zbyt chciwy co do Baekhyuna.

— Jongin — zacząłem, gdy Sohyun odeszła od nas i usiadła sobie na krześle, zapewne dalej oglądając SnapChata Byuna.

— Hm?

— Chcesz mi pomóc?

— To znaczy?

— Pomożesz mi? Muszę sprawdzić, czy z Baekhyunem wszystko w porządku...

⋯☆★☆⋯

— Mam rozumieć, że chcesz wykorzystać mojego dildodrona, do którego przyczepiłeś kamerkę, by podlecieć nim do okna Baekhyuna i zacząć go nagrywać i obserwować co się u niego dzieje, bo boisz się, że robi coś z Kasprem? — zapytał Kai, który skończył pakować sprzęt.

— Tak, a co?

— Zajebisty plan! W końcu wykorzystam swojego dronika nie tylko do penetracji, ale i do zabawy. Może dzięki temu wymysłowi się wzbogacę i załatwię sobie i Kotkowi wypad na Kanary? Chcę uprawiać z nim seks na plaży, pijąc mleko kokosowe z jego pięknego brzuszka, kurwa.

— Dobra, masz to jak w banku, ale pamiętaj. Nie mów nic Byunowi, no i nie drzyj mordy, nie zdradź nas.

— Spoczko foczko, damy radę. — Uśmiechnął się i zapiął plecak, a następnie podał mi go, po czym zajrzał do szafy i wyciągnął z niej jakąś zwykłą, szarą bluzę, którą po chwili ubrał. — No to w drogę, Chan.

Opuściliśmy dom Jongina, który oczywiście zamknęliśmy na tysiąc spustów i wpakowaliśmy się do mojego samochodu, w którym kurwiło wpierdolem.


Już miałem odpalać autko, kiedy przeszkodził mi telefon. Wziąłem telefon w dłoń i rzuciłem okiem na ekran, na którym widniał derp mojego ojczulka.

— Gitara siema, synu! — Usłyszałem zaraz po odebraniu połączenia.

— No siemandero, tato — przywitałem się. — Chcesz coś, bo je...

— Synek, kurwa, powiedz mi, co ty odpierdalasz? Wbijam sobie na halę, ciebie nie ma i moje oczy nie dowierzają!

— Co się stało?

— No kurde, te małe smarkule oglądają streama Baekhyuna z jakąś ciabatą. Co to za ziomek i czemu one się podniecają, co? Powiedz mi natychmiast, bo ja już nie wiem.

— Później pogadamy, tato — westchnąłem i już chciałem się rozłączyć, ale Kai wyrwał mi telefon i przystawił sobie do ucha.

— Siemano kolano, Panie Park! Z tej strony Kim Kai! — krzyknął do telefonu. Ja–pier–do–le. — Niech pan chwilkę poczeka! Dam na głośnomówiący — dodał, a ja już po chwili mogłem słyszeć śmiech mojego ciulka ojczulka. Co.

— No to opowiadajcie, co się stało przez te kilka dni — zaczął, a ja już odpaliłem auto, bo nie mam zamiaru tracić czasu. Nie wiadomo, co się dzieje u Baekhyuna i Kaspra.

— W sumie to taki trochę raban się zadział, proszę pana.

— To znaczy? Jaki raban?

— Bo sprawy nieco się skomplikowały, ponieważ były chłopak Baeczka wbił do Seulu, ten ze streama, Kasperek. No i pański syn też trochę… zjebał. Trochę bardzo. Przepraszam, ale pański syn to jakaś jebana dzierwa, że na miejscu Baeka wyjebałbym mu z laczka Luhana.

— Park, ty mały skurwysynu.

— Dzięki, tato. — Przewróciłem oczami i włączyłem moje pioseneczki z pendrive, które przyciszyłem, żeby Jongin mógł normalnie rozmawiać.

— A gdzie wy teraz jesteście? — zapytał.

— Jedziemy pod blok Baekhyuna, bo Chan chce zakukać moim dildodronem w okna sypialni sprawdzić, czy są grzeczni, hehe — wyjaśnił, podpierdalając ze schowka colę w puszce.

— Dobra, hehe, rozumiem. To ja wam chłopaczki nie przeszkadzam, no i powodzenia — powiedział. — Spierdol coś Yeol to się nie pokazuj w domu, cwelu.

— Ja go dopilnuję! — wtrącił Kai.

— Dobra, nara, bo muszę tego ogórasa odebrać od tych ziomasów, którzy robią te wjazdy na chatę.

— El dorado — pożegnał się Kai i rzucił mój telefon gdzieś w chuj na tylne siedzenia. Nie wiem po chuj, ale no jebać.

W końcu mogłem pogłośnić bumbaja od czarny różowy i zajebiście. Bumbaja to ja zrobię temu całemu Taewoo jak dowiem się, że coś zrobił Baekowi. Blackpink mój zespół, polecam.

— Wyłącz to gówno, debilu, bo mi bębenki jebną — jęknął Kai, który przełączył piosenkę.

— Jedziesz ze mną moim samochodem, więc spierdalaj.

— No to weź mnie wypuść. Ciekawe, co zrobisz bez MOJEGO dildosa ze skrzydłami — fuknął, a ja postanowiłem się poddać. Pierdolony frajer.

Chwilę później byłem zmuszony słuchać wycia Jongina przez kilkanaście minut do piosenek Gfriend, Bigbang, Block B i Zico. Zesram się z niego zaraz.

— Is that true? Yes! Okey dokey yo! — ryknął, a ja miałem ochotę wjebać sobie jego dildosa w uszy. Weźcie mnie stąd. K U R W A. — Kurwa — kaszlnął, po czym ściszył nieco pioseneczkę Jiho, którą swoją drogą lubiłem. W ogóle Bloczki to mają piosenki sztosik, również polecam.

— Chan — zaczął, a ja spojrzałem na niego przez chwilę i zaraz odwróciłem wzrok, nie chcąc ujebać zderzaka czy czegoś przy parkowaniu. — To jest zły pomysł — westchnął, patrząc na blok, w którym mieszka Baekhyun.

— Pieprzysz, Kai. Chodź, a nie — powiedziałem, zaciągając ręczny i wyciągając kluczyki ze stacyjki, które skryłem od razu do bluzy. Nałożyłem na łeb kaptur i wyszedłem z samochodu.

— Ale, Chanzjebie — zaczął, wychodząc zaraz po mnie z samochodu. — Na pewno coś się spierdoli i nie dość, że wkurwisz Baekhyuna to dasz większe pole do popisu Kasprowi! Baek może się na tyle zdenerwuje, że specjalnie prześpi się z Taewoo, żeby zrobić ci na złość i co wtedy, hm?

— Baekhyun nie jest taki. Może i czasami działa nieco impulsywnie, ale do takiego czegoś by się nie posunął. Za bardzo jest we mnie zakochany, cokolwiek — stwierdziłem, zabierając plecak z dildosem i zamykając na przycisk samochód

— Oj, zdziwiłbyś się. — Podbiegł do mnie. Szczym ryj, Kai, bo ci jebne. — Kasper był pierwszą miłością Byuna. Nawet go tam, hehe, rozdziewiczył. Na jego miejscu to bym tam się nie jebał w tańcu, bo wiesz, tyle lat związku za sobą, zaufanie do siebie mają, a rozstali się w zgodzie, łapiesz okonia?

— Sram na to, daj mi działać — mruknąłem, zatrzymując się kilka metrów przed oknem Bae.

— Jesteś zjebany.

— Nie bardziej od ciebie — odpowiedziałem, wyciągając ten cały sprzęt.

SPOKO, SPOKO, KAI GO ODKAŻAŁ, WIĘC MOŻNA GO DOTYKAĆ.

Chociaż w sumie pewnie już przesiąknął dupskiem Kaia albo Dyo.

Jebać.

Położyłem drona na ziemi i włączyłem go, uważnie wcześniej sprawdzając, czy kamerka jest dobrze przymocowana, po czym wziąłem telefon Jongina i włożyłem go w uchwyt przy kontrolerze. Po krótkiej chwili brunet ustawił mi jakieś gówna, które udostępniły nam widok z kamery i mogłem startować.

Oczywiście mam drona, jednak nigdy nie miałem styczności z dronem, który ma przyjebanego do wszystkiego dildosa, dlatego też dron wyjebał mi w chuj wie jaką stronę, o mało nie rozpierdalając się o drzewo.

— Pojebie, zjebiesz mi sprzęt — warknął chłopak.

— Morda, muszę się skupić — wymamrotałem i spróbowałem okiełznać to gówno, co udało mi się po jakichś dwóch minutach.

Nie chcąc robić dużego hałasu, zacząłem zbliżać się do okna Baeka i co chwile zerkałem na ekran telefonu Kaia. Gdy byłem już w dobrej odległości, spojrzałem po raz kolejny na ekran i moje pięści zacisnęły się znacznie. Nawet Kai spytał się mnie, o co chodzi. Ja jedynie podsunąłem mu pod mordę ów monitor, gdzie widniał obraz całującego się Baekhyuna i Kaspra.

NO NIE POWIEM. ŚWIETNIE SIĘ BAWIĄ Z TEGO CO WIDZĘ.

— O kurwa — powiedział momentalnie Jongin. — No synek. Nieźle się bawisz widzę.

— Ja pierdole. — Spojrzałem zdenerwowany przed siebie, chcąc się trochę uspokoić. Co jak co, ale kurwa. Tak być nie powinno. — Czemu to zrobili?

— Cóż, może Bae Bae nadal go kocha. Nie wiadomo — wzruszył ramionami.

Aha, co.

— Zazdrosny jesteś? Hehe.

— Ja? Zjebało cię? — Oczywiście, że byłem. Baekhyun to mój (chłopak) przyjaciel. Kasper w ogóle nie powinien się pojawiać w tym miejscu o tym czasie. Wszystko psuje. — Martwię się o Baekhyuna, co jeśli Kasper go wykorzysta albo zrani?

— Chłopie, nie chcę ci psuć bajki, ale ze wszystkich osób, nie licząc starszych Byuna, to ty ranisz go najbardziej, więc daj spokój na chwilę. Kasper to fajny chłopak, przekonaj się do niego, a nie wyciągasz pochopne wnioski, okej?

— Trzymasz jego stronę? Tego Kaspra?

— Trzymam tą stronę, przy której Baekhyun jest szczęśliwy. Trzymam jego stronę. Dlatego będę popierać to, co daje mu szczęście. Nie ważne czy to ty, czy Kasper, czy nowe GTA.

Usłyszałem jakieś szmery i szepty w głośniczku, więc zbyłem Jongina i wróciłem do oglądania.

— Kasper...

— Tak, o co chodzi?

— Bardzo cię lubię, wiesz?

— A Chanyeol? — Co ja?

— To ciebie lubię, dlatego powinniśmy... wiesz...

— Ale nie chce cię do niczego zmuszać, Bae Bae.

Później nawet już nie miałem ochoty na dalsze oglądanie tego, jak para idzie w ślinę, a następnie kładzie się na łóżku z zamiarem zrobienia czegoś innego, jak tylko całowanie.

Aktualnie już nie byłem zdenerwowany, byłem po prostu cholernie wkurwiony, zaskoczony, zawiedziony i wszystko co najgorsze.

— Dobra — powiedziałem oddychając, a raczej starając się oddychać spokojnie. — Idę stąd.

— Park, nie idź.

— Bo co, skurwisynu?

— Gówno, kurwa. Ogarnij się jebany zazdrośniku, to tylko pocałunek i seks, chociaż wątpię, by to drugie doszło do skutku, ale no nie wiadomo, NIEWAŻNE. Wracając, ogarnij się i pomóż mi to ściągnąć na ziemię — wskazał na latającego drona.

— W chuju mam tego dildosa latającego, wracam do domu, sam sobie to ściągaj — mruknęłam wypierdalając monitor i stery gdzieś w pizdu daleko za sobą.

Doszło do tego, że pierdolnąłem jakiegoś kota na murku w papę, nieważne. Nieistotne to jest, teraz chciałem znaleźć się w domku, z dala od tego skażonego miejsca.

— Zajebie ci za moment.

— No to dawaj kozaku.

— Kozaka to dostaniesz, ale na mordę.

Zaczęliśmy się tak kłócić. Zleciało nam z pięć minut, zanim skończyły nam się wyzwiska i teksty z twojastara.com. Po tym czasie, przeprosiłem ładnie Jongina i ustałem obok badając sytuację, co chce zrobić, bo w końcu straciliśmy stery, które poszły w siną dal, bo kot je zapierdolił i teraz mogliśmy co najwyżej rzucać w tego dildodrona butami i kamieniami.

Po kolejnych minutach, Kai odpierdolił jakieś kankany na drzewie i pierdolnął kamieniem tak mocno, że nie dość, że pierdolnął nim w ścianę, to jeszcze sam dildos wleciał komuś w okno rozbijając szybę. ŚWIETNIE.

— Ja pierdole. ALARM! — Wydarł się, spadając z drzewa, mordą do ziemi.

Pomogłem mu wstać i szybko spierdoliliśmy z miejsca zdarzenia, chowając się za śmietnikiem, w którym chyba były jakieś martwe płody, bo jebało z niego nie wiadomo do końca czym.

— KURWA! — Usłyszałem prawdopodobny krzyk Baekhyuna i zauważyłem jak otwiera okno. Zaczął się rozglądać, a chwilę po tym, dołączył do niego Kasper robiąc to samo. — Życie wam nie miłe?!

Zauważyłem jak chłopak obejmuje mojego Byunka ramieniem, a następnie mruczy coś do niego. Moje pięści znów zacisnęły się i to tak mocno, że prawdopodobnie zrobiły się blade. Wyjebane.

— Miałeś racje, Jongin — mruknąłem, poluźniając dłonie.

— To znaczy?

— Jestem zazdrosny — przyznałem spoglądając na niego. — Jestem zazdrosny o Baekhyuna.

⋯☆★☆⋯

niedziela, 19 lutego 2017

13. 004 ZGŁOŚ SIĘ


Kiedy wraz z Baekhyunem przekroczyliśmy próg domu chłopaka, od razu się rozebraliśmy (oczywiście nie całkowicie, heh) i poszliśmy do kuchni. Nie pytałem się go zbytnio, o co mu chodziło z Chanyeolem, ponieważ mogłem być pewien, że tak czy siak albo Baekhyun mi nie odpowie, albo mnie okłamie, a obie wersje były dla mnie samego złe. Wolałem zostawić to na później i teraz zająć się tym, by poprawić mojemu przyjacielowi humor.

Postanowiliśmy zrobić kolacje oraz jakiś deserek w postaci babeczek lub budyniu z owocami. Nim jednak zaczeliśmy cokolwiek robić, poszedłem się umyć, bo przypominam, że byliśmy w jebanym ZOO, w którym zostałem obsrany tysiąc razy.

— Baekhyun? Gdzie masz mąkę i cukier? — spytałem, kminiąc w głowie przepis na naleśniczki z czekoladą i truskawkami.

(((ulubione Baekhyuna, zapiszcie sobie)))

— Są w szafce pod oknem, na trzeciej półce — powiedział, lustrując wzrokiem kartkę, na której był przepis z babeczkami. Zgodnie podzieliliśmy się zadaniami; ja robiłem kolację, a on podwieczorek.

Za wskazówką Byuna wziąłem mąkę, cukier, później również jajka i inne potrzebne do ciasta naleśnikowego produkty. Całkowicie się nie chwaląc nikomu, w kuchni jestem tak samo dobry co w tańczeniu, co za tym idzie; jestem po prostu zajebisty. Ale ja się wcale nie chwalę, pamiętajcie.

Wziąłem do pomocy jakąś wielką michę i zacząłem dodawać zgodnie z planem składniki, później wszystko wymieszałem i na końcu wyjąłem patelnie wraz z olejem. Podgrzałem płyn i zacząłem wysmażać piękniusie naleśniczki, od których już teraz ślinka cieknie.

Baekhyun w tym czasie już nalewał ciasta do foremek. Nie mówcie mu, ale byłem dumny, że tyle już zrobił, bo najczęściej kończyło się na odciętych palcach, ewentualnie spalonych włosach. Zapeszać nie chce, ale na razie Baek radzi sobie dobrze, więc jedynie uśmiechnąłem się do niego, pokazując przy okazji dwa kciuki w górę.

Po zrobieniu chyba dziesięciu sztuk naleśników postanowiłem na razie wyłączyć piec i zająć się dekoracją. Do jednych dodałem czekolady i pokrojonych w między czasie truskawek oraz bananów, do innych wrzuciłem dżem, a do ostatnich twarożek.

Nie wspomnę, że gdy Baekhyun poinformował mnie, gdzie ma Nutelle, to prawie się zesrałem. Miał całą szafę w tych słoikach. Jedyne co mi powiedział to to, że lubi ją wpierdalać i mam się tym nie przejmować. Spocko.

Baekhyun wyjmował właśnie babeczki z pieca i KURWA ZAPESZYŁEM JAK ZWYKLE. Musiał się biedny oparzyć o nagrzaną blachę. I to wcale nie tak, że nie miał rękawiczek, ale Baekhyun serio nie miał rękawiczek. Debil, no debil.

Od razu pociągnąłem go pod zlew, by ostudził dłonie pod zimną wodą. Sam udałem się po jakąś maść na oparzenia, która znajdowała się w toalecie, w apteczce.

Baekhyun był cholernie nieostrożny, widać zresztą efekty.

— Boli cię bardzo? — spytałem, podchodząc do niego z plasterkami i maścią.

— Ziom — zaczął — przeżyłem upadek z pięciu metrów na plery, zostałem kiedyś prawie przejechany przez kombajn wujka na wsi, udało mi się uciec przed Minsoo kilka razy. Jestem niezniszczalny, takie gówno mnie nie… AŁA, KURWA, CO TY ROBISZ?! — krzyknął, gdy zacząłem wsmarowywać żel w jego palce.

— Słuchaj, nie jesteś jak Taeyang, by śpiewać „Jestem niepowstrzymany”. Dlatego zamknij się i daj sobie pomóc, okej? Okej — mruknąłem i zacząłem dalej go opatrywać. Palce były całe czerwone i po prostu współczułem mu tego, wiem jak to jest się oparzyć.

W końcu jak byłem mały napiłem się jebanego wrzątku, he he.

— Nie wiem — zaczął.

— Co nie wiesz?

— Nie wiem. Nie wiem, jak to będzie ziom.

— Co.

— Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem, jak to będzie ziom. Nie wiem.

Czy on śpiewa piosenkę od Johnny'ego? Zjebało go totalnie chyba.

— Okej, skończyłem. Lepiej sobie usiądź, Bae Bae, ja skończę resztę. Chcesz już naleśniczka?

— Yhym... — Uśmiechnął się lekko. Słodki. — To może... włączę laptopa i zrobimy jakiegoś streama? Pogramy w jakieś MovieStarPlanet albo inne gówno. Mam ochotę pograć w Kuchnik, a ty?

— Wole popykać w My dolphin show albo w Bombermana.

— Ooo! To jest dobre. Idę odpalić sprzęt i poinformować widzów — oznajmił i zabrał ze sobą talerz ze swoimi naleśniorami.

Założyłem na łapska rękawice, po czym wyjąłem nasze babeczki i wszystkie pięknie wyłożyłem na talerz do ciast. Posypałem je cukrem pudrem i mogłem wszystkie zanieść do Baeka, który od razu odstawił naleśniki i wziął jedną w usta. Wróciłem również po swoje naleśniki i sztućce, po czym kolejny raz się wróciłem do przyjaciela, który już pisał posta na Facebooku, Twitterze i gdzieś tam jeszcze, że za jakieś dwadzieścia minut widzimy się na streamie. No i gitara siema.

— Weź sobie krzesło — polecił, na co skinąłem i przesunąłem krzesło, stojące przy drugim biurku, do biurka, przy którym siedział Baek.

Zabrałem się za naleśniczki, a Baekhyun wstał i zaczął ustawiać te swoje lampy, które prawie się na niego spierdoliły. Ale spoko loko, nic mu nie grozi, ponieważ tuż obok jest ratownik Kim Taewoo. Jestem już po wielu operacjach, które zaliczyłem w stu procentach bez podpowiedzi. Nikt mi nie podskoczy, hehe.

— Co za gówno — mruknął Baekhyun, kiedy po raz kolejny lampa jebnęła go w głowę. — Otwórz okno, bo aż mi we łbie się kręci od tego wszystkiego.

— Mam opanowaną pierwszą pomoc i usta, usta. Zawsze służę pomocnym wdechem — zaśmiałem się, podjeżdżając krzesłem pod okno, które chwilę później otworzyłem.

— Zapamiętam sobie, zawsze pomocny Kasperku.

— Dobrze, nieporadny Baekhyunku.

— Kurwa, stop — powiedział, w końcu siadając przed kompem i odpalając jakiś programik, który ma nagrywać nasze mordy.

Bacznie obserwowałem to, co chłopak robi, ale trochę nie nadążałem, bo robił to szybciej, niż cyganie, którzy wjeżdżają Popusiowi na chatę.

Akurat kiedy zjadłem naleśniczki i z talerza zniknęły wszystkie babeczki, Baekhyun postanowił odpalić streama na YouTube. Chłopak tak, jak zawsze, zadbał o to, by wszystko było racy cacy i stream mógł odbyć się bez żadnych komplikacji. Zaraz po tym, jak pojawiliśmy się na wizji, ludzie zaczęli się schodzić i spamować na czacie, którego oczywiście pilnował jakiś sługus Baeka.

— Halo, halo — odezwał się blondyn, który wyciągnął z szuflady biurka puszkę Tigera i pierdolnął lepsze lokowanie produktu niż Doni i Coni w Weekly Idol. — Chwila, pić mi się strasznie chce po tych babeczkach — dodał, po czym wstał i odsłonił dziesięć palet energetyka, które stały zaraz przy jego krześle. — Od razu lepiej. — Westchnął, uśmiechając się do kamerki. Zaśmiałem się i spojrzałem na czat, który zaspamowany był wiadomościami typu: „XDDDDDDDD” albo „kurwa mać dshjsadvbasj”. No i mignęło mi kilka „dobre pomarańczowe”. — Dobra, cwelungi. Witam was z mojej chawirki wraz z Kasperkiem.

— Fortepian elo, ziomeczki — przywitałem się z widzami, których nagromadziło się już cztery tysiące. No i gitara po raz drugi.

— No to pewnie jesteście ciekawi, po co odpaliłem tego streama, a ja już wam mówię, hehe. Zagramy sobie dzisiaj w kolorowanki, MovieStarPlanet, jakieś Barbie i operacje, a na koniec jebniemy Bombermana z Kasperkiem.

— Ale ja chcę grać w delfiny — powiedziałem, bo przecież nie będę grał w jakieś Barbie no plz. Ja wyznaję tylko orki z Majorki, kraby i inne morskie zwierzątka.

— No to idź na lapka, a nie mi tu będziesz jakimiś węgorzami po ekranie popierdalał.

— To są delfiny, Baek, del–fi–ny.

— Dobra, sram na to — mruknął. — Weź sobie od razu odpal fejsgówno, bo musimy być w kontakcie, ziomson. — Skinąłem i pojechałem na swoim krzesełku do biureczka numer dwa, gdzie był już odpalony komputer, więc wystarczyło tylko wejść na jakąś stronę z giercami, gdzie będzie My dolphin show.

Gdy już znalazłem gierkę, na nowej karcie wbiłem się na Facebooka i zalogowałem na swoje konto. Od razu zauważyłem wiadomość od Byuna.

Byun Baekhyun: 004 zgłoś się

Kim Taewoo: jestem cweluchu

Byun Baekhyun: ojebałbym tosta

zabij mnie

po co odpalałem tego lajwa

jestem głodny

Kim Taewoo: ogarnij się, baebae

dasz radę

jesteś zwycięzcą, pamiętaj

Byun Baekhyun: db

spierdalam kolorować dalej, bo chyba myślą, że mutniętego pornoska oglądam

Kim Taewoo: spocko

Po krótkiej rozmowie z Baekiem wróciłem do moich delfinków, hehs. Kliknąłem na przycisk z napisem „Start” i zacząłem bajlando. Od razu przypomniał mi się ten dzisiejszy, zjebany wypad do zoo, który był jakąś pomyłką w moim życiu. Co do tego całego wypadu, to wiecie co? Zatrzymam sobie tą koszulkę z Wooshinem. Może kiedyś będą mnie szukać jakimś listem gończym to ubiorę tą koszulkę i powiem, że jestem jego jakimś bliźniorem czy coś. A o pracę też się nie muszę martwić, bo pączuś czeka. HEHE.

— Ja pierdole — mruknąłem, kiedy o mały włos nie spierdoliłem skoku przez koło zamachowe, chuj wie. Ale Kasperek zawsze da radę, więc wykonałem perfekcyjny skok w bok i wjebałem punku zachwytu dla publiczności i kilka starsów, by kupić nowe ubranka dla mojego delinka, ktore nazwałem Zion.T. No co?

— O stary, właśnie koloruje panią misiową. Ale faza. Ona jest fioletowa. — Usłyszałem mamrotanie Baekhyuna i o mało się nie spierdoliłem.

No słuchajcie. Poważne rozgrywki w kolorowanki i delfiny to tylko u nas. Polecam Kim Taewoo.

Po jakiś dwudziestu minutach miałem połowę strojów, a Baekhyun był po dwunastej kolorowance, dlatego znudzeni postanowiliśmy odpalić salon piękności Barbie. Ja robiłem edycje syrenki, a Baek zabrał się za gwiazdkę rocka.

A. I wcześniej, gdy Baekhyun skończył kolorować wysłał mi kolorowankę, którą zrobił. To była ta rodzina misiaczków, gdzie dwójka miała jakaś białaczkę (byli niepokolorowani, ale Byun powiedział, że to białaczka).

Podczas streama zagraliśmy we wszystkie gry, jakie podaliśmy na początku widzom i pod koniec również zagraliśmy w kalambury, które dały mi jeszcze większego raka, niż te jebane Barbie, MovieStarPlanet i nie wiadomo co jeszcze. 

Na sam koniec postanowiliśmy zagrać w tego pojebanego Bombermana z pingwinami, bo po pierwsze, tylko na to czekałem, a po drugie, widzowie też chcieli zobaczyć naszą grę. Nie grałem już w niego pięć lat jak nic, ale każdym razie; mam zamiar ojebać Byuna czy on tego chce czy nie. Wszedłem w link z grą, który podesłał mi chłopak i czekałem, aż gra się załaduje, co nie trwało długo, bo może zaledwie dwadzieścia sekund. Po załadowaniu się paska na ekranie pojawiło się proste menu, gdzie była lista graczy, krótka legenda i jakieś informacje o graczu.

— Wszedłeś już? — zapytałem chłopaka, który siedział i klikał ciągle.

— No — odpowiedział. — Ja pierdolę czekaj, bo się mi weszło w jakąś grę z innym ziomasem.

— Co.

— Nieważne. — Machnął ręką i siedział przez następną minutę nieruchomo.

— Jesteś w tej grze już czy nie?

— No jestem już od dawna przecież, a co?

— Kurwa mać — mruknąłem i spojrzałem na chłopaka. — Dobra, który masz numer?

— Jaki numer? O co ci chodzi?

JAPIER–DO–LE

— Znajdź gracza z numerem dziewięćdziesiąt trzy tysiące i trzysta pięćdziesiąt cztery — poleciłem i czekałem na jakąkolwiek odpowiedź od tego ułoma.

— No mam. Zaprosiłem — oznajmił, a ja widząc na ekranie wyzwanie, zaakceptowałem je i przenieśliśmy się na mapkę, na której były dwa pingwinki. No i lód do rozpizgania. Szybko z Baekhyunem przełamaliśmy pierwsze lody (czaicie? hehe) i zaczęła się impreza jak w „Project X”. HAHA, NIE NO, KURWA, ŻARTUJE, BO BAEKHYUN ROZJEBAŁ SIĘ O WŁASNĄ BOMBĘ.

— Kurwa, nie wierzę — powiedziałem, załamując się powoli.

— No, kurwa, nie moja wina, ten pingwin ma jakiegoś laga, ja pierdolę — jęknął i zaczęliśmy grać od nowa.

Tym razem udało nam się wyczyścić mapkę z lodu na tyle, że mogliśmy spokojnie do siebie przejść, ale oczywiście Byun Baek spierdolił i kolejny raz wszedł we własną bombę. Nie no Baekhyun, ja ci chyba dzisiaj puszcze jebane Congratulations od Day6, bo to, co ty robisz teraz to, kurwa… A raczej nie robisz, tylko się rozpierdalasz i nie można z tobą pograć zjebusie.

— Jaki ty jesteś zjebany, kurwa mać — zaśmiałem się, przecierając twarz dłońmi.

— Morda, szczylu — odparł, po czym zaczęliśmy kolejną rundę.

Każda runda wyglądała dosłownie tak samo. Baekhyun prędzej czy później wchodził w swoje bomby. Jedynie mi raz zdarzyło się w nią wejść.

— Skończ się, kurwa, zabijać, bo chcę cię zabić.

— Dobra, nie — zaśmiał się. — Gramy teraz na poważnie, bo żenada — dokończył, nadal śmiejąc się ze swojej głupoty. Tak w ogóle napomnę jeszcze, że w ciągu kilku ostatnich rund udało mu się popluć kanapką kilka razy i wysmarować klawiaturę serkiem.

— No dobra, akceptuj zaproszenie, zjebie.

I o dziwo moi mili, Baekhyun zaczął normalnie grać. Nie rozjebał się na samym początku, ani później przy rozwalaniu lodu. W końcu udało nam się normalnie walczyć, co po prostu na początku wydawało się niemożliwe (i nie, nie przesadzam, serio, jego gra to jakiś wyższy poziom raka). Baek przestał grać jak debil i zamiast biegać jak popierdolony użył w końcu mózgu i zaczął grać taktycznie, doprowadzając do tego, że mnie zabił. 

— Wow, kurwa, Baekhyun, ty umiesz w to grać — powiedziałem, jednak jak szybko to stwierdziłem, tak szybko odwołałem te słowa, gdyż już na początku kolejnej rundy zdechł.

— Jaka ta gra jest spierdolona, Boże Święty — ziewnął i przeciągnął się. — Już osiemnaście po północy.

— Już? — zdziwiłem się. Jeszcze przed chwilą była dwudziesta druga, a tu już ta godzina. Zesrać się można. 

— Dobra, ziomeczki — zaczął, a ja już zacząłem wylogowywać się i wyłączać komputer, widząc, że Baekhyun zamierza skończyć live'a. — Na dziś to już koniec, bo nie chcę zasnąć tak jak na większości streamów — dodał, a ja w międzyczasie wstałem z krzesła i podszedłem do niego, by pożegnać się z widzami. 

— Dziękujemy za tak liczną widownie i ponad czterdzieści siedem tysięcy łapek w górę.

— Mamy nadzieję, że spotkamy się już niedługo z wami na Meet Up'ie, który będzie już za kilka dni! — oznajmił z uśmiechem, spoglądając na mnie.

— Pamiętajcie też, że będą stoiska z ubraniami i gadżetami.

— Przypomnę również, że na Meet Up'ie będzie premiera nowych wzorów koszulek, bluz i czegoś specjalnego, ale to dowiecie się dopiero na evencie, hehe. No, ale nieważne. My już kończymy tą patologię i miłej nocy! — Pomachaliśmy do kamerki, po czym Baekhyun wyłączył streama. 

— Ale mnie bolą plery i nogi, Jezus — jęknąłem, masując się po pleckach.

— No mnie też. Jeszcze, kurwa, kark i dupa — mruknął i podniósł się z krzesła. 

— Chodźmy się myć, a nie, bo chcę spać.

— To idź pierwszy, a ja jeszcze coś sobie opierdolę — zaśmiał się i rozdzieliliśmy się w połowie drogi. 

Najpierw udałem się do pokoju Baekhyuna po jakąś prowizoryczną piżamkę. Kiedy znalazłem jakieś majty i koszulkę, po czym udałem się do łazienki. Wszedłem do pomieszczenia, od razu pozbywając się ubrań. Wziąłem szybki, letni prysznic i po wszystkim wytarłem się puchatym ręcznikiem oraz założyłem na siebie piżamę składającą się z bokserek i wygodnej, luźnej koszulki. Chciałem również umyć swoje cudowne ząbki, ale pomyślałem, że tak czy tak się ujebią jak Baekhyun postanowi zrobić nam o drugiej w nocy kolejną kolację w postaci no nie wiem, kanapek, tostów albo zechce mu się pizzy, którą oboje zamówimy.

Wracając. Opuściłem pomieszczenie, pozwalając Baekhyunowi tym razem się ogarnąć. Po tym dwugodzinnym streamie byłem, kurwa, memolcem. Nie dość, że napierdalaliśmy w kolorowanki i inne szity, to jeszcze Baekhyun walił takie derpy, że o mało co, a bym stamtąd nie spierdolił. Ale żyje, mam się dobrze.

Kiedy Baekhyun śpiewał pod prysznicem Skrillexa i jego Bangarang, sam zrobiłem nam herbatkę. Dla siebie pomarańczową, bo dobre pomarańczowe, a dla Baeczka miętową, bo się chłopak musi odstresować po kolorowankach i przegranej w Bombermanie.

Z ciepłymi napojami wróciłem do sypialni Baekhyuna i ustawiłem nasze kubki na szafce. Zbliżała się powoli pierwsza, więc pewnie siedzieć długo i tak nie będziemy, zważając, że dziś koło dziesiątej musimy pojawić się na hali i kończyć przygotowania. Znaczy, w sumie ja nie muszę, ale chce pomóc Byunowi, by miał mniej do roboty. Wiem jak bardzo zależy mu na dobrym Meet Up'ie, dlatego chce go troszkę obciążyć, by wszystko było skończone szybciej i lepiej.

— O, zrobiłeś herbatkę. — Odwróciłem się w stronę Byuna i skinąłem lekko.

Chłopak wyglądał nad wyraz uroczo w mokrych jeszcze włosach i wielkiej koszulce, wraz z dresami.

— Chodź tu — poklepałem miejsce obok siebie na jego łóżku.

Ogólnie, powinienem spać w gościnnym, ale a) niezbyt mi się chciało tam iść, b) chce spędzić z Baekhyunem jak najwięcej czasu, nawet jeśli to tylko leżenie na jednym łóżku i spanie obok siebie z metrową przerwą.

Byun usiadł obok mnie i wziął w dłonie kubek, od razu upijając małego łyka.

— O której rano będziemy musieli wstać, by zdążyć na przygotowania?

— W sumie to nie wiem. Na pewno przed dwunastą, ale dziesiąta jest okej. Chodźmy na jedenastą.

Tak, dokładnie.

— Spoko loko, mordeczko. — Powiedziałem z uśmiechem, również chwytając kubek z napojem bogów. Chwilę porozmawialiśmy z Byunkiem o życiu i innych fajnych sprawach jak nowe mody do Simsów albo dodatkowe kosy w CS'ie.

Leżeliśmy sobie w łóżku, herbatę wypiliśmy już dawno, a gdy to zrobiliśmy Baekhyunowi zachciało się tostów, wiec zrobiłem nam trzy maszynki tych cieplutkich kanapeczek i razem nakruszyliśmy w łóżku, narzekając później, że nam okruchy w dupsko wchodzą. Ale zabawa przednia, nie ma co narzekać.

Aktualnie Byun leżał głową na moim ramieniu, a ja obejmowałem go w pasie, z przymkniętymi oczami. Było mi miło i ciepło. Naprawdę tęskniłem za moim Bae Bae i ciesze się, że mimo tej przerwy, wciąż nasz kontakt pozostał taki sam.

Baekhyun to jedna z lepszych osób w moim nudnym życiu. Prócz niego zaliczyć tu mogę moich rodziców, Kihyuna ze studia tańca, no i ewentualnie również Yoorinke i Sohyun, które bardzo bardzo lubię. Dodałbym Kaia, ale ten ziombel still mnie przeraża.

Wracając. Baekhyun chyba zasnął ale mi to wcale nie przeszkadzało. Skoro był w moich ramionach, chętnie mogę spędzić tak całą noc.

Prawie również przysypiałem, jednak obudził mnie jakiś dźwięk... helikoptera? Nie mam pojęcia co to było, ale brzmiało jak startujący helikopter.

Dźwięk był na tyle głośny, że Baekhyun poruszył się, a następnie obudził przestraszony. Nie dziwie mu się. To było straszne jak polecane na creepypastach.

— Co się dzieje?

— Sam nie wiem, może coś przelatuje nad nami?

— Chyba kurwa dildodron Sexmastera, pojebało kogoś? Jest prawie trzecia w nocy, ja jebie. Dzwonie po bagiety — mruknął ospale i usiadł na łóżku.

— Spokojnie. Zaraz może minie. Dobrze się czujesz? Wypiłeś z piętnaście Tigerów.

— Ta, a co? Czuje się jak nowo narodzony. To znaczy, tylko w teorii. W praktyce jestem w chuj zmęczony.

— Chodź do mnie — rozłożyłem ramiona, a Baekhyun po chwili się we mnie wtulił. Słodko.

W tej pozycji posiedzieliśmy z trzy minuty, póki Byun nie odsunął się ode mnie na kilka centymetrów. Widziałem leciutki błysk w jego oku, uśmiechnął się do mnie po chwili, a potem spuścił wzrok na moje usta bodajże. Nie wiem.

Nie, że mi się to nie podobało, bo podobało, ale z drugiej strony było to dość niezręczne. Kocham Byuna, nadal moje uczucia względem niego są takie same. Jest mi bliski, chce się nim opiekować, pytać co u niego, jak się czuje, ale uważam, że takie zachowanie jak teraz nie jest zbytnio wskazane. Wiem, że Baekhyun lubi Chanyeola. To znaczy mam takie domysły. Park chyba też go lubi. Nie chce wykorzystywać Baekhyuna, tylko dlatego, że jest jakiś zdesperowany albo smutny.

Aczkolwiek moje myśli zostały rozwiane tak szybko, jak szybko się pojawiły, gdy Baekhyun zaczął się przysuwać do mnie coraz bardziej. Miał takie piękne oczy, które patrzyły prosto na mnie. Wargi miał lekko rozchylone, a ja dosłownie czułem jego oddech na twarzy. No nie powiem, fajnie jest tak wrócić do tego co było kiedyś, ale czy ja tego chce?

Być może.

Ale czy Baekhyun tego chce?

Tego już nie wiem.

Poczułem jak usta Baekhyuna stykają się z moimi. Lekkie muśnięcie przerodziło się w większy pocałunek. Baekhyun smakował truskawkami, czekoladą oraz energetykiem, czyli tak jak kilka lat temu. Nic się nie zmieniło.

Poczułem jak Baekhyun obejmuje ramionami mój kark i przyciąga mnie jeszcze bliżej. To było naprawdę przyjemne uczucie.

Po chwili Baekhyun odsunął się ode mnie, lekko rumieniąc. Usadziłem swoją dłoń na jego policzku i uśmiechnąłem się. Pocałowałem go jeszcze w nos, a następnie przyciągnąłem do siebie, tuląc tak mocno jak to możliwe.

— To trudne — mruknął.

— To? Czyli co? — parsknąłem.

— Nadal cię lubię, ale...

— Chanyeol?

— Ale nadal cię lubię, dlatego nie wiem co robić.

— Wiesz, że do niczego nie będę cię zmuszać. Masz wolną wolę, Bae Bae. Zależy mi na tym byś był szczęśliwy, ze mną czy z Chanyeolem, to bez różnicy, ważny jesteś ty.

Baekhyun uśmiechnął się, mocniej mnie przytulając.

I może nie powinienem, ale tym razem to ja zainicjowałem pocałunek. I może było to złe, a może nie, ale Baekhyun mnie nie odepchnął, tylko go pogłębił, co jeszcze bardziej mnie rozczuliło. Był taki delikatny i uroczy, dlatego nie rozumiałem, jak ktokolwiek może go krzywdzić. Tym bardziej Chanyeol.

Ale nie przejmowałem się teraz Chanyeolem, skoro w moich ramionach leżał sobie Baekhyun, bawiąc się moimi palcami. To było teraz ważne.

Po jakiś trzech minutach usłyszałem po raz kolejny ten sam, dziwny dźwięk startowania helikoptera, a następnie coś na rodzaj... zbijanej szyby? Tak, chyba tak mogę to nazwać.

— KURWA — wydarł się niższy, wstając z łóżka, a następnie szybko podchodząc do okna. —  Jebane dzidy. Czy w tym bloku nie można normalnie spać? Zapierdole was wszystkich.

Baekdator czyli połączenie Baekhyuna i predatora dało się we znaki i już po chwili chłopak otworzył okno i za nie wyjrzał. Oczywiście momentalnie znalazłem się obok niego, nie chcąc, by albo z tego okna wypadł, albo ktoś nie wezwał bagiet, bo Byunek za głośno krzyczy.

— Co tam się dzieje? — mruknąłem rozglądając się. Nic podejrzanego nie zobaczyłem.

— Życie wam nie miłe?! — Spojrzałem rozbawiony na chłopaka, po czym objąłem go ramieniem.

— Nie stresuj się tak, chodźmy lepiej spać, bo czeka nas dziś dzień pełen pracy. Okej?

— Dobra, ale rano chce zobaczyć co się odjebało, bo mi to spokoju nie da.

— Nie ma sprawy.

Baekhyun znów rzucił się na łóżko, a ja rzuciłem się obok niego. Przykryliśmy się szybko puszystą kołderką, a Baekhyun dodatkowo wtulił się w mój bok.

I nie powiem.

Naprawdę mi tego brakowało.

⋯☆★☆⋯