czwartek, 13 lipca 2017

15. W UŁAMKU SEKUND STRZAŁ, KOLEJNY PLAGIAT PADŁ

baby angel J I S U N G

Yoorin to najlepsza kuzynka, jaką mogłem sobie wymarzyć. Kupiła dziś mi i Chenle tyle cukierków, lodów i chrupek, że byłem praktycznie pełny. A była z nami jeszcze Sohyun, Taeyong oraz Mark, którzy również coś nam kupowali. Na przykład Taebae postawił nam coca cole, a ciocia Sohyun kebaba.

Ten dzień od rana do teraz był naprawdę super! I wiedziałem, że do końca dnia tak będzie! Mieliśmy iść jeszcze do kina. 

Ogólnie powiem wam, że hotel w którym śpimy dziś rano przyniósł mi i reszcie super śniadanie do pokoju. Nie wiem, czy to za sprawą Yoorin czy kogo, ale było przepyszne. Uwielbiam omlety i wodorosty. Zresztą uwielbiam być razem z Yoorin na wakacjach. Zawsze jest tak super, robimy tyle świetnych rzeczy, a jeszcze jak jest Chenle razem z Markiem, to naprawdę lepiej być nie może. 

Kocham Yoorin bardzo, bardzo. 

Tym bardziej, że ona zawsze mi wszystko kupuje, inni członkowie nie chcą mi kupować nic... I tu nie chodzi o to, że jestem materialistą! Yoorin sama mi wszystko daje i mnie rozpieszcza. 

NIGDY TEŻ NIE ZAPOMNĘ jak Sohyun dała mi tysiąc euro na kosy w CS'ie, zapominając, że ja nie gram w Counter Strike, tylko w GTA. 

Kiedyś co prawda grałem, ale tylko chwilę, bo ciągle mnie zabijali. Dlatego przerzuciłem się na GTA, gdzie w sumie też na początku szło mi kiepsko, ale pewnego, pięknego dnia Sohyun i Yoorin wraz z Xiuminem, Taeyongiem, nawet Luhanem oraz Jonginem się zdenerwowały i rozwaliły wszystkich czołgami, dzięki czemu mogłem pograć dłużej.

Dzięki tej sytuacji mój i reszty przyjaciel ー Seo Johnny mógł napisać tekst do "Niepowstrzymany". Czuje się świetnie z informacją, że byłem dla kogoś inspiracją! Wiecie, jakie to cudowne uczucie mieć piosenkę o swojej historii... COOL!

ー Ej, pisklaki, gdzie chcecie iść przed kinem?  ー przemówił nasz starszy, zajeżdżający Ameryką kolega. 

ー W sumie to... ー zaczął Chenle, uśmiechając się głupkowatoー poszedłbym do delfinarium.

ー Odwiedzić swoich starych? ー spytał znów Mark.

Zaśmiałem się pod nosem, słysząc słowa Marka. Wiem, że nie powinienem śmiać się z Chenle i go obronić, ale ten delfin sam umie o siebie zadbać. Po chwili wskoczył Markowi na plecy i go powalił na trawę. Widzicie? Nawet nie potrzebują mnie bym im pomagał.

Po chwili doszliśmy do delfinarium (które było połączone z fokarium, woah!). Yoorin oraz Sohyun kupiły mi, Markowi i Chenle popcorn, ice tea i czekoladki, a dwadzieścia minut później zaczął się pokaz. 

⋯☆★☆⋯ 

Show z rybkami zakończyło się po dwóch godzinach, w których mogłem zobaczyć jak:

1. Delfiny bawią się piłką

2. Foki bawią się piłeczkami

3. Delfiny skaczą przez obręcze i tyczki

4. Foki robią "mo mo mo"

5. Delfiny oblewają nas wodą

6. Jedna z fok daje Taebae rybą w twarz

TO BYŁO SUPER!

Teraz zostało nam pójście na miasto do kina. Wspólnie zdecydowaliśmy się iść na jakieś Transformersy, bo nic innego ciekawego nie leciało. Mark jako dobry, starszy brat kupił mi pudełeczko kwaśnych żelek oraz zimną herbatkę. Po tym mogliśmy iść na salę kinową. Usiedliśmy w ładnej formacji od lewej Taeyong, Sohyun, Chenle, ja, Yoorin i Mark. 

Kiedy film się zaczął zająłem się tylko nim. Oczywiście co rusz ktoś mi musiał przeszkadzać. Chenle ciągle piszczał jak delfin, Mark przeklinał po angielsku, Taeyong i Sohyun sobie romansowali i gadali o Poksach... jedynie Yoorin podzielała moje nastawienie i oglądała w ciszy, za co byłem nieziemsko wdzięczny... jedyna normalna matka. 

Ogólnie, nie raz chciałem zwrócić naszej parce uwagę, ale nie mogłem. Taeyong dał mi i Chenle osiemdziesiąt dwa lizaki o smaku "Cherry Bomb", dlatego musiałem siedzieć cicho... 

Po dwóch godzinach bolała mnie głowa przez nich wszystkich. Moja kuzynka czuła chyba to samo, bo gdy tylko wyszliśmy, poszła do apteki po tabletki na naszą nagłą migrenę i paczkę waty. Jak się okazało, rzuciła potem tą paczką w twarz Sohyun i powiedziała, że "ma sobie to wsadzić w ryj", cytuje, by nie było, że na mnie...

Kiedy mateczki, cioteczki się ogarnęły, obraliśmy nowy plan. Był on taki, że wszyscy idą na halę, gdzie odbywa się impreza pod patronatem dziadka Kaia, a ja i Chenle idziemy jeszcze pogibać się na mieście i skoczyć na lodzika. Pożegnaliśmy się więc z naszymi przyjaciółmi i moją kuzynką, po czym razem ze starszym udaliśmy się do centrum miasta, gdzie jest parkー tam jest zawsze masa budek z lodami, goferkami, kebabami i zapiekankami. Była tam gdzieś jeszcze budka z chińszczyzną, ale chyba ją zamknęli, bo jakieś karaluchy się tam zaplęgły i zamiast frytek były roboki sprzedawane. To znaczy, no ja nie wiem. Może komuś to smakowało, ale sanepidowi już niekoniecznie.

ー Chenle jaki chcesz smak? ー spytałem się w połowie drogi do naszej budki. ー Yoorin i Sohyun dały mi trochę kasiutki, ale musisz mi powiedzieć, bo może nie starczyć.

ー Ja to bym chciał pięć gałek ー zaczął.

ー Czemu pięć?

ー Bo cztery to za mało dla rosnącego chłopca. 

To, ile ja wydam pieniędzy... Jeśli Chenle chce pięć gałek to muszę mu je kupić. W końcu to mój przyjaciel na zawsze, prawda? Zresztą, dobrze, że to nie są moje pieniądze w pewnym sensie, bo bym płakał jakbym wydawał.

ー Zjesz tyle?

ー Płetwal błękitny potrafi zjeść codziennie cztery miliony ton planktonu w wodzie. Myślisz, że ja nie dam rady? 

ー Okej, nie było pytania, Chenle. 

ー A ty, ile weźmiesz gałek młody?

ー Nie wiem. Dwie?

ー Ty słabiaku.

Żal. Nie jestem słaby, po prostu jestem najedzony po tym wszystkim, co dziś zjedliśmy. I to nie moja wina, że żołądek Chenle jest jak czarna dziura i wchłania wszystko, co się tam wrzuci.

Wracając. Dotarliśmy do budki z lodami. Chwilę popatrzyłem na nazwy smaków lodów i sorbetów, a gdy się zastanowiłem, podszedłem do pani na kasie. 

ー Dzień dobry, poproszę dwie gałki. Jedną miętową, drugą o smaku ciasteczek.ー Uśmiechnąłem się do pani za ladą, a ona odpowiedziała mi tym samym.ー Chenle? Co chcesz?

ー Więc. Poproszę pięć gałek. Krówkowa, sorbet mango, stracciatelle, smak smerfowy, cokolwiek to jest, ale ładnie wygląda i jeszcze widzę tam smaczek cherry, więc jedną cherry bomb na wierzch, dziękuje. 

Mina pani sprzedawczyni była lepsza, niż mina Marka, gdy wywalił się w fokarium i gołębie go oblazły. Zapłaciłem za nasz zakup, podziękowaliśmy jeszcze raz i ruszyliśmy w stronę parku, by usiąść na ławce. 

ー Co zrobimy jak wrócimy do hotelu? ー spytał się mnie mój przyjaciel, na co jedynie wzruszyłem ramionami. 

ー Jedz te lody morświnie i nie pytaj się o takie rzeczy. 

Chenle zaśmiał się jedynie jak orka w czasie godów (bo tak to się chyba nazywa, mam rację?), po czym wrócił do pałaszowania zimnego deserku. Posiedzieliśmy chwilę w ciszy, jedząc swoje porcje, Chenle chyba się dwa razy uwalił, prawie mu gałki pospadały, prawie mnie opluł, do tego na koniec zwalił mnie z ławki, bo dostał głupawki, someone help me (Mark mnie nauczył).

ーEj czy to nie jest przypadkiem... Jungkuk?ー Spojrzałem przed siebie, gdzie wskazywał Zhong. 

I chyba miał rację w naszym kierunku szedł były chłopak Sohyun. Dlaczego były? Bo wszyscy wiemy, że w końcu dropnie tego głupka tak jak ja swoja kolekcje samochodzików na kolekcje samolocików. 

Rozumiecie?

Samochodziki ー Jungkook

Samolocikiー Taeyong 

Wracając. Czego on chce? Przez chwilę nawet pomyślałem, że znalazł się tu całkiem przypadkiem i idzie gdzieś dalej, ale moje i Chanle myśli zostały rozwiane tak szybko jak przyszły, gdy starszy o kilka lat od nas chłopak ustał przed nami i uśmiechnął się w dziwny sposób.

ー Cześć. Jesteście tu z Sohyun?

ー Nie... poszła sobie wcześniej.

ー A gdzie? ー Czy to jakieś "W11 wydział śledczy"? Nie, więc get out (tego też nauczył mnie Mark).

ー Nie wiemy. Zresztą gdybyśmy wiedzieli to i tak byśmy jej nie wydali. Nie jesteśmy kablami ー odpowiedział od razu Chenle. 

ー Ale to ja jestem jej chłopakiem.

ー Z tego co wiem to więcej czasu spędza z każdym prócz ciebie, to chyba nie wygląda jak normalny związek, co? ー Zaśmiałem się pod nosem, na kolejne zdanie z ust przyjaciela. ー Także idź sobie albo sam do niej zadzwoń.

ー Po co mam dzwonić? Od tego jesteście wy, by mi powiedzieć co robi.

ー Twoja stara.

Rycze. Co tu się dzieje. Chenle pociskał Jungkooka jeszcze dziesięć minut i nie wiedziałem czy bardziej rozwala mnie fakt, że Chenle zna takie teksty, czy to, że Jungkuk to idiota i nie umie się obronić.  

ー Dobra, stary capie, idź od nas, bo poskarżę cię o molestowanie nieletnich ー zagroził Chińczyk, na co przytaknąłem.

ー Słuchaj, mały. Nie pyskuj do mnie, bo stanie ci się krzywda. Możesz przekazać Sohyun, że ma do mnie przyjść, bo nie mam zamiaru za nią latać i się łasić. 

ー Nie groź mi, psycholu. Sam sobie do niej idź. Może mieszka w jakimś hotelu z dala od ciebie albo śpi na dworcu, bo ma taką ochotę, nie interesuje nas to jak się do niej dostaniesz, ale wynoś się.

ー Masz przekazać jej, że jeśli do mnie nie wróci i nie zostawi tego całego szajsu razem z tym Taeyongiem to ucierpicie wy, on i każdy inny po kolei. Możecie jeszcze dodać, że ten Taeyong i reszta ma się odpierdolić od Sohyun. Lepiej nie wychodźcie sami z domu, bo nie wiadomo, co się w nocy kryje.

ー Du arschkriecher ー powiedziałem z uśmiechem. 

Jungkuk zaśmiał się jedynie i odwrócił. I to była ta jedna chwila, kiedy Chenle chwycił mojego loda i cisnął nim w głowę Jungkuka, a następnie zaczął piszczeć, że jakiś obcy pan go dotyka. Jungkuk uciekł, bo dwóch młodych mężczyzn od razu do nas podbiegło (zapewne byli to panowie z jednej z budek stojących obok tej, gdzie kupowaliśmy lody). Spytali się czy z nami okej, a gdy odpowiedzieliśmy, że tak, odeszli i dodali, byśmy uważali na siebie i zadzwonili po kogoś starszego. 

ー Czemu rzuciłeś mojego loda?ー spytałem po wszystkim, no bo halo. To był MÓJ lód... mógł swojego poświęcić.

ー Bo w moim zostały jeszcze trzy gałki, a w swoim tylko jedna, mniejsza strata. Oddam ci połowę. Don't be afraid, love is the way, bro. 

Przytaknąłem, zgadzając się na ten układ. W końcu Chenle miał inne smaki niż ja, co za tym idzie  spróbuje jeszcze dwóch! 

Jednak zamiast poczuć smak sorbetu o smaku mango, poczułem jak ktoś przeczesuje moje włosy. Odwróciłem się i zastałem wujka Suho oraz wujka Krisa. 

ー Siema, małe banknociki ー przywitał się Junmyeon, co również z Zhongiem uczyniłem. 

ー Czego chciał od was tamten brudas?

ー Kto? ー spytałem, nie rozumiejąc, o co chodzi. 

ー No Jungkook. Był obok was, a potem spierdolił. Przyszlibyśmy szybciej, ale staliśmy po drugiej stronie ulicy. Kris kupował sobie płaszcz, musiałem poczekać, ale serio to nie moja złota wina. 

ー Spoko wujek, daliśmy sobie radę. Potraktowałem go lodem Jisunga ー powiedział dumnie. ー Także nie trzęście swoimi diamentowymi majtkami, wszystko pod kontrolą. 

ー Straciłeś lodzika? ー zapytał smutno Suho. ー Nie bój sztabki, młody. Masz tu kasiorkę, kup sobie więcej, ale to później. Yoorinka Malinka się o was trochę martwi, a gdy usłyszy, że Jungkook do was podbił to będzie na siebie zła. W sumie, prawda jest taka, że kazała nam was poszukać, ale Kris wyczaił płaszczyk i trochę nam zleciało. Ale wiecie co? Zabiorę was teraz do Yoorin, a Kris dalej pójdzie pływać w nowych kolekcjach od Louis Vuitton. To jak, lecim z tym diamentem?

ー No jasne wujek, ale... nie mów nic Yoorin, nic się nie stało! ー powiedziałem szybko. 

Nie chciałem martwić swojej kuzynki. Już i tak chyba jest zestresowana wszystkim, życiem zwłaszcza.   

ー Dobra biedaki, to ja spadam. Zajmij się naszymi pseudo siostrzeńcami. Spotkamy się po moim haulu zakupowym. Papatki, Galaxy Bad Boy was żegna!

Wujek Yifan niestety nas opuścił, ale za to Suho nadal z nami był. Razem z nim udaliśmy się do jego samochodu. Wózek Junmyeona jest tak odpicowany, że czułem jakbym siedział w pałacu rodziny królewskiej w Chinach gdzieś w środku państwa.

ー Jako, że nie spotykamy się często, macie tu od wujka Suho mały prezencik. Mam nadzieję, że wam dobrze posłuży, banknociki. ー Uśmiechnął się, wręczając nam jakieś srebrne koperty, od razu potem wrócił do jazdy.

Jak się okazało w środku były dwie czarne karty do bankomatu. 

ー Co to, wujku? ー spytał Chenle. 

ー Wasze środki na życie na najbliższe cztery lata. Jak się wyczerpią dajcie wujaszkowi znać. ー Puścił nam oczko, skupiając się po chwili na dalszej drodze.ー W środku jest jeszcze jedna karta do Smyka, na hasło "Suho" macie rabat na sześćdziesiąt pięć procent. Działa póki nie skończycie osiemnastu lat. Taki prezencik ode mnie dla całego Dream Team, przekażcie to Jeno, Renjunowi, Jaeminkowi, Haechanowi i Markowi. No Markowi może nie, bo on ma rabat do innego sklepu, bo stary dolarek już z niego.

ー Wujku... ale to za dużo dla nas... Nie musiałeś.

ー Dolarku, słuchaj. Widziałem jak coś robicie w internetach z resztą. Chcę wspierać waszą działalność, dobra? Może kiedyś któryś z was... obstawiam Jaeminka, pójdzie w ślady wujka Suho i założy snapa. Taki talent trzeba wspierać. Macie potencjał, banknociki.  

Chenle siedział z ucieszoną mordą obok mnie i zapewne myślał, czy kupić sobie jakieś delfinarium w Chinach czy coś, nie wiem. Miejmy nadzieje, że nie wywali tych pieniędzy w błoto jak Mark na książki do angielskiego dla Renjuna i Jeno. 

Resztę drogi przesiedzieliśmy raczej w ciszy, co jakiś czas opowiadaliśmy Suho o naszych ocenach w szkole. Co z tego, że były właśnie wakacje, trzeba dobrze wypaść przed wujkiem Junmoneyem, mam rację?

Kiedy dojechaliśmy pod hale, Suho zaparkował w swoim ozłoconym miejscu parkingowym, a potem w trójkę udaliśmy się do środka budynku, gdzie miała czekać na nas Yoorin.

ー Boże! Jisung, Chenle! ー Nie minęła nawet sekunda, a obok nas zjawiła się moja przestraszona kuzynka. 

ー Co się dzieje? Przecież żyjemy ー zaczął spokojnie Chińczyk ー nie stresuj się tak. 

ー Dziecko. Kurwa. W mieście jest jakiś pedofil...

Jungkuk?

ー ...martwiłam się bardzo. Nic wam nie jest? 

ー Oczywiście, że nie, Yoorin... ー Nie lubię, gdy się ktoś o mnie martwi... tym bardziej Yoorin. ー Chenle zna tajne sztuki walki i zawsze nas wyzwoli z opresji.

ー Jakie sztuki walki?

ー Nazwałem je "Lodowy rozpierdziel", polecam Zhong Chenle ー powiedział dumnie, wypinając pierś do przodu. Moja kuzyna od razu nas przytuliła, po czym powiedziała, że na stole w pokoju youtuberów są ciasteczka i herbata dla nas.

W pomieszczeniu spędziliśmy kilkanaście minut. Porozmawialiśmy w tym czasie osobami przebywającymi w pomieszczeniu. Był tam Mark, Taeyong, Sohyun, Junmyeon oraz oczywiście Yoorin i my. Po jakimś dłuższym czasie, gdy wypiliśmy już herbatę i zjedliśmy ciasteczka ktoś zaszczycił nas swoją obecnością. Wiecie kto?

RESZTA NCT DREAM PRZYSZŁA DO NAS! 

Jeno, Renjun, Jaemin, Haechan przywitali się ze wszystkimi, po czym Jeno, szepnął coś Junowi na ucho i spojrzał na nasze mateczki.

ー Sohyun, Yoorin, wiecie co?

ー Co synalku? 

ー Dzisiaj z chłopakami przeglądaliśmy Wattpada i nie ogarniecie, ale ktoś wam zarąbał pomysły z fanficzków.

ー Słucham? ー spytała Yoorin, prawdopodobnie nie dowierzając temu, co słyszy.

ー Co kurwa? ー dodała druga mamuśka, wstając z miejsca. ー NIKT NIE BĘDZIE PODPIERDALAŁ MI POMYSŁÓW. 

Ale będzie imba za chwilę. NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ!

ー Dlaczego takie cweluwy muszą mnie denerwować jak jest fajnie ー dodała Sohyun, na co Yoorin jej tylko przytaknęła.

ー Niech ktoś ogarnie nam jej Wattpada i obczaimy to ー zarządziła moja kuzynka, a Jaemin od razu wstał z wyrka, po czym usiadł na kolanach Sohyun i zaczął namierzać delikwentkę.

Ten dzień to jakiś kabarecik, moi mili.

ー W ogóle, co mi się dzisiaj śniło ー powiedziała załamana Ahn, a my spojrzeliśmy na nią pytająco. ー To była jakaś pa - to - lo - gia.

ー Co, ruchałaś się ze mną? ー spytała Yoorin.

ー Stara, lepiej, mówię ci.

ー Co ci się śniło, mame? ー wtrącił się Chenle.

ー Nie mogę mówić, bo tu jest Mark, a to nie może wyjść na światło dzienne, kumasz?

ー Co ja? Śniłem ci się? ー zaczął dopytywać najstarszy.

ー Wszyscy ci się śnią, tylko nie ja. Żal ー rzekł Taeyong, a ja poklepałem go po ramieniu.

ー Spoko, Tae. Jak to się mówi, najlepsze na koniec ー pocieszyłem chłopaka.

ー Dzięki, ziom ー odpowiedział, a następnie objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.

Kocham Taeyonga. To taki super ziomeczek, który tak jak reszta się o mnie troszczy, ale tak wiecie, trochę więcej. Tae to moja super mommy.

ー Dobra, mam ー odezwał się nagle Jaemin, a my zamilkliśmy.

Jae zaczął czytać nam opis bohaterów, który był praktycznie jeden do jednego zerżnięty z ficzka Yoorin i Sohyun. Jedynym w sumie, co było "inne" to to, że po prostu dała, na przykład cechy Suho z Coya naszej księżniczce Zitao. Czaicie bazę?

Niesamowite, że Jaemin nie zaczął nawet pierwszego rozdziału, a nasze mateczki były już tak zdenerwowane, że czułem, że Sohyun zaraz wyrzuci pierwszą lepszą donicę za okno. No albo Chenle, bo co chwilę przerywał swoimi komentarzami. 

ー Ale beka ー powiedziałem w końcu, kiedy Min skończył czytać pierwszy rozdział tego shitu.

Typowo laska opisała te same sytuacje z ficzka mateczek, tylko żeby nie było to aż tak widoczne, pozbierała akcje z różnych rozdziałów i zebrała w jeden.

Jak to mówi dziadek Kai - beka jak rzeka pełna okoni.

ー Ale się wkurwiłam ー mruknęła kuzynka.

Wiecie, my jako najlepsze dzieci Sohyun i Yoorin, nie pozwoliliśmy na to, by nasze mateczki się denerwowały, więc zaczęliśmy zasypywać je komplementami i wyzywaliśmy tamtą typiarkę oraz powtarzaliśmy, że ją zniszczymy, no bo kurde, nikt mi nie będzie matek wkurzał i jeszcze podpierdzielał takich fajnych pomysłów i przerabiał na gówno. No bo naprawdę. Nie dość, że ma taki zjebczony styl pisania to jeszcze buduje jakieś zdania, które nie mają sensu i są dłuższe (jak to się kiedyś mówiło) siusiak Liama Payne. Przepraszam za takie wyrażenia, ale nie umiem tego inaczej skomentować. To powinno się znaleźć w top10 żenad Wattpada, a nie topce najlepszych fików.

— A co lepsze... — zaczął Jaemin, częstując się truskawką. — Namierzyłem jeszcze jedną szlampę, która nie dość, że podkradła akcje z COY'a, to jeszcze wzięła Jimin cały pomysł z „I'm a real stallion" — dodał brunet, siadając na kolanach Sohyun, po czym podejrzewam, zaczął szukać na Wattpadzie tej drugiej typiary.

ー Oks, to zapisz nam to gdzieś i my to później ogarniemy, bo teraz to mam dość.

ー Dobra, ziomki. Ja muszę iść do Xiumina, bo dziś Pewds wbija, a ten siusiak nie chce iść sam po niego ー oznajmił Tae bae, puszczając mnie.

ー Ja lecę... W sumie nie wiem, gdzie, ale spierdzielam stąd ー dodał Suho.

ー No nie ー jęknąłem, upadając na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą siedział Lee.

ー Dobra, elo melo, kochani ー pożegnały się z nim dziewczyny.

ー Goodbye, bro.

— W ogóle, mamo jeden i mamo dwa — powiedział nagle Chenle. — Ten cwel, Jungkook, nas zaczepił dzisiaj jak byliśmy na lodziku.

Co za głąb. Miał tego nie mówić, no ja nie wierze. Wepchnę mu te jego lody następnym razem w tyłek.

— Co chciała od was ta only whore — spytał Mark, krzywiąc się delikatnie.

— No właśnie, co ten gnój od was chciał? — zapytała, obejmując mocniej Jaemina.

— No kazał przekazać reszcie, że mamy na siebie uważać, bo stanie nam się krzywda, że masz porozmawiać z Jungkukiem, no i jeszcze wszyscy mamy się odpierdolić od ciebie Sohyun — wyjaśniłem, używając tych brzydkich słów.

Ledwo co byłem u spowiedzi, a już nagrzeszyłem, żenada.

— Na dodatek powiedział nam, żebyśmy w nocy nie wychodzili, bo nam się krzywda stanie — dopowiedział Chenle, śmiejąc się jak orka z Majorki. Albo raczej delfin z Alaski.

— What the fuck. What's wrong with him? — mruknął Lee.

— Nie wiem, ale powiedziałem mu „du arschkriecher", a on pomyślał, że to komplement i sobie poszedł — odparłem, siadając na kanapie zaraz obok Haechana. — Później jeszcze dostał z loda w plecki od Chenle.

— Dlaczego takich brzydkich wyrażeń się uczysz zamiast, na przykład „guten tag" albo „entschuldigung"? — zapytała mami Sohyun.

— Oh, mamo, takie coś to ja już umiem. Muszę się uczyć tych drastyczniejszych, żeby zroastować tego Pennera.

Mark mnie uczył takich określeń.

— Ciekawe, czy będziesz taki cwany jak dziadek Jongin obetnie ci hajsik — zagroziła.

— No i chuj... — mruknąłem, orientując się po chwili, co powiedziałem.

To niezłe bajlando będzie.

— Holy shit, co ty powiedziałeś, Jisung — zdziwił się Amerykaniec. — To pewnie ten cały Jung... Jungcook. Jungbook go zdemoralizował.

— No dokładnie — potwierdziłem, bo to przecież najprawdziwsza prawda.

Nieraz ten cweluch nadużywał w mojej obecności przekleństw, kiedy nie było Sohyun, Yoorin czy kogoś innego z grupy „ci fajni" przy mnie. Nadal pamiętam jak ten debil dał mi jakiś słownik z przekleństwami.

— No comment.

— Mamo! Czemu nie chcesz być z Tae bae?! — jęknął nagle Chenle, żrąc jakieś żelki w kształcie delfinów i orek.

— Właśnie! Gdybyś rzuciła tego pajaca, to wszystko byłoby łatwiejsze, żal — potwierdził Renjun, tupiąc nogami.

— Right, dzieci, przekupimy ją białą czekoladą i będzie good, good — zaproponował najstarszy.

— Skończmy ten temat, nie widzicie, że Sohyun jest przykro? — wtrąciła się Yoorin. — Narobiliście jej niepotrzebnie smaka na białą czekoladę i co? Pójdziecie teraz do sklepu?

— Wyjebongo. Stara, idziemy na kebsa i obmyślimy jakiś planik na tych typolców.

Nawet nie zdążyliśmy się pożegnać, a dziewczyn już nie było, natomiast Junmyeon zniknął jak 2NE1 z YG.

— Ej, chłopaki — zaczął Jeno. — Co wy na to by jakoś poprawić dziewczynom humor i nie wiem... może napiszemy im rozdział na ich fanfiction? My będziemy mieć zajęcie, one nie będą pisać, gdy są zestresowane. 

— To nie taki zły pomysł! — powiedział Renjun. — Napiszemy rozdział z naszymi przeżyciami, a raczej przeżyciami mam z tymi plagiatozaurami. 

— Znacie hasło do kompa Sohyun?

— Kebab raz, dwa, trzy, zero, zero — powiedział od razu Mark.

— Skąd wiesz? 

— Kiedyś Sohyun powiedziała przez sen. She's crazy girl. 

Takim oto sposobem znaleźliśmy się na laptopie mamy Sohyun, po drodze kminiąc co możemy napisać! Będzie odjazdowo! 


M Ame Rica K 

Zaraz po tym jak Jeno wbił się na fanfika od Yoorin i Sohyun, zasiadłem na tronie (i tu nie chodzi o kibelek, hehe) i rozgrzałem sobie palce do napierdalania w klawiaturę. 

W tym czasie reszta dzieciaków zdążyła poprzesuwać jakieś fotele, kanapy, krzesła, stoły i chuj wie co jeszcze, żeby mieć na czym siedzieć obok mnie. I gitarka.

 — Czyją perspektywę robić, ziomasy? — zapytałem, bo wiecie, nie będę sam leciał z kurwami, skoro to ma być team work.

  — Zróbmy dziadka Jongina, bo jego rozdziały są zawsze najlepsze! —  krzyknął Renjun.

Ja pierdole, dziecko nie krzycz mi tak do ucha.

  —  W sumie... Są lepiej gwiazdkowane i komentowane, bo ludzie już mają taką zrytą psychikę, że szkoda szczępić ryja —  stwierdziłem. 

— To teraz musimy wymyślić jakiś plan — powiedział Jaemin i cała reszta umilkła, zapewne szukając w swoich młodych mózgach pomysłów.

 — Zacznijmy może od lornetowania — zaproponował Jisung. —  No wiecie... Niech Jongin z resztą spółki zacznie lornetować z salonu pokój Sohyun i niech one się zaczną tam całować i robić rzeczy plus osiemnaście, bo to będzie taki prank.

— Good idea, bro — oznajmiłem po usłyszeniu reszty planu Parka. — Exciting and interesting — mruknąłem, zapisując już pierwszy podpunkt naszej rozpiski. 

 — Co ty masz we łbie? — spytał Haechan, patrząc ze zdziwieniem na najmłodszego.

I don't know. 

But I like it.

— Później moglibyśmy zrobić akcje reakcje, że nasze mateczki zrobiły to specjalnie i będą grać w butelkę, podczas której nie wiem... Jongin będzie kazał im się przelizać — dodał Haechan, a ja już miałem idealną wizję tego wszystkiego.

 — I wtedy Kolumna z Galaxy napiszą do Sohyun i powiedzą, że Asztun i Lók wbijają — dokończyłem, szybko zapisując nasze platynowe myśli. — Czekajcie, zapuszczę Coyową playlistę. 

Otworzyłem nową kartę i wpisałem YouTube, by następnie ułożyć idealną składankę piosenek, składającą się głównie z utworów One Direction, 5 Seconds Of Summer i Jack&Jack.

Ideolo.

— You look so perfect standing there in my American Apparel underwear! — zawył Chenle, który po chwili zadusił się landrynką.

Na szczęście nie musiałem go ratować i wkładać mu łapsk do gardła, bo niedługo potem cukierek wyleciał z jego gardła, trafiając w policzek Jeno.

DSANHDGASUIHDAS FUJ.

Czarnowłosy czując mieszankę śliny i smarków Chińczyka na swojej twarzy, podskoczył i spierdolił z parapetu doniczkę z jakimiś petuniami, po czym wybiegł z pomieszczenia, zapewne chcąc iść się umyć. 

No i chuj, no i cześć, jednego cwela mniej.

Chociaż wolałbym, żeby tym cwelem był Chenle, bo nie umie po prostu się czasami zachować. Nie zrozumcie mnie źle, bardzo kocham NCT Dream, ale czasami przebywanie z nimi wiąże się ze szkodami, a ja pieniążków nie mam.

No money, no fun.

— Więc... Na czym skończyliśmy — zapytał Jisung, a ja szybko zerknąłem na listę.

— Na wiadomości od Kolumny Caluma i Galaxy Krisa — oznajmiłem.

I długo czekać nie musiałem, bo one minute later Renjun stwierdził, że fajnie byłoby, gdyby chłopcy zanocowali u naszych matek i nad ranem do domu wbiłby im się Asztun z ekipą, którzy zrobiliby czysty rozpierdol.

I love this shit, my friend. Ten rozdział to będzie czysta poezja, mówię wam. G W A R A N T U J Ę.


— Czyli zaraz wbi... — I w tym momencie przerwał mi głośny huk, dochodzący z drugiego końca pokoju.


— Johnny's fashion evaluation is back. — Usłyszałem BARDZO znajomy mi głos i wstałem gwałtownie z krzesła, uderzając nim siedzącego za mną Chenle i obróciłem się w kierunku drzwi. 


— Ya, bro! — krzyknął do mnie Yeongho, po czym podszedł do poszkodowanego blondyna. — Are you okey? — zapytał, lecz nie uzyskał odpowiedzi, bo chłopak po prostu nie ogarniał, co Johnny do niego mówił. — He need a doctor! 


— I don't undersit, why are she going. — Chenle zaczął coś pierdolić tym swoim łamanym angielskim. — She look like facking cunt. You do now annyeonghaseyo or nǐ hǎo?


— Co — wymamrotałem, bo ni chuja, nie umiałem ogarnąć, co ten mały typol mówi. — Nieważne. Siema Johnny. Kopę lat, przyjacielu! — przywitałem się z moim ziomkiem z Chicago cieplutkim hugiem. 


— Ah, Mark! — jęknął, przyciągając mnie do siebie mocniej. 


Chryste panie, jak on wyrósł.


— Halo, a ja?! — krzyknął Chenle, wstając i rozmasowując obolałe czoło.


Olaliśmy jęki Zhonga i kontynuowaliśmy swoje romantyczne przytulenie. Dream już mu pomogło wstać to po co jęczy?

— Oh, Johnny... 

— Oh, daddy — poprawił mnie. — Jak już zaczynasz od "oh" to kończysz z "daddy". Remember to.

— Dobra, daddy. 

— Nie, teraz Johnny.  

— Chuj z tym. Gdzie jest reszta ekipy? — spytałem zaciekawiony. 


No bo wątpię, że Dżony przyjechał z Chicago i nie ugadał się z resztą NCT.

— Oni zwiedzają halę i tam sępią od nich o podpisy, ale wiesz, ja przyszedłem do ciebie, because jesteś moim best friend.

— I appreciate it — odpowiedziałem.

— A wy co robicie?

— Piszemy rozdział naszych mateczek — wtrącił się Renjun.

— Mateczek? — zdziwił się.

— No Yoorin i Sohyun.

— Xunqi i czmiel? — zapytał, a my przytaknęliśmy.  Oh shit, man. Moje idolki — zachwycił się Yeongho. — Mogę do was dołączyć?

— No way, bro. Idziemy do reszty NCT, bo pewnie tęsknili za mną.

— Ale z ciebie dumbass. Ale oks, nie zapomnę ci tego.

— Spoko, załatwię ci spotkanko z moimi mateczkami, ale teraz chodź — rozkazałem, pchając go w stronę wyjścia. — A wy dokończcie plan i popiszcie ten rozdział — poleciłem reszcie NCT, a oni chętnie przytaknęli głowami i zabrali się do pisania.

Posłuszne murzynki.

Zamknąłem za nami drzwi i zacząłem się zastanawiać, w którą stronę jest wyjście. No chuj, nie moja wina, że ta hala jest taka obszerna i ma więcej korytarzy niż Jungkook włosów na siusiaku.

Dobra, ogarnij dupę, Mark. 

— Chodź. — Pociągnąłem za sobą Johnny'ego i skierowałem się w kierunku windy, bo jakbyście nie wiedzieli, byliśmy na ostatnim piętrze tego budynku, a miało ono... Z siedem pięter? Wyjebane. — Wszyscy są z NCT?

— Powinni być... Teraz to pewnie połowa poszła na jakieś żarcie, więc nie wiem.

— Chodziło mi o Meet Up'a, debilu.

— Fuck off. W takim razie są wszyscy — odrzekł i odepchnął mnie na bok, szybko wbiegając do windy i naciskając przycisk z numerem jeden. 

— Ty kurwa gnoju — powiedziałem i zacząłem biec w kierunku windy, która zaczęła się powoli zamykać. — Allah akbar, kurwa! — krzyknąłem, wskakując do tej klity, od razu wpierdalając się w Dżonego.

— O ty chuju bobrze, zajebało ci buta — powiedział Johnny, a ja odwróciłem się i chuj. 

Drzwiom od windy udało się zacisnąć na moich biednych sznurówkach. 

A ŻEBY BYŁO LEPIEJ PO CHWILI MACHINA RUSZYŁA I SZARPNĘŁO MNIE TAK ZA NOGĘ, ŻE ZAJEBAŁEM RYJEM W PODŁOGĘ.

AMAZING.

EXCELLENT.

SUPER DUPER, YO.

W tym czasie, kiedy starałem się podnieść z ziemi, Johnny zdjął mojego buta, tym samym ratując mnie od tragic śmierci najlepszego na świecie chłopaka, stąpającego po tej ziemi, czyli krótko mówiąc, mnie. 

Zrobiło mi się przykro, że na następny dzień od zakupu obuwia będę musiał je wyjebać do śmieci. To znaczy jeden but do śmieci, a ten to nie wiem. Chyba będzie tutaj dyndał i zasmradzał windę.

Ale co tam. Słyszałem, że dostaliśmy kasiurę od wujka Suho to kupie nowe laczki i elo melo. Przecież nie będę wydawał money na dziwki. No, no, no, ja jestem czysty chłopaczyna i mnie nie jarają panienki lekkich obyczajów. I dla sprostowania - nie jestem gejem jak połowa naszej rodziny. Jestem czystym hetero, który poszukuje swojej połóweczki. Wiem też, że szybko jej nie znajdę, bo jak znajdę jakąś sarenkę to muszę to zgłosić Yoorin i Sohyun, które przestalkują cały jej życiorys. Ale nie myślcie też, że to jest sick, stupid or something. Po prostu mamuśki chronią mnie przed tym złem na świecie, hehe. Allah akbar i te sprawy.

W ogóle jeśli chodzi o girls to zdradzę wam secret, że miałem kiedyś krasza w mamie Sohyun, ale cichutko. Nikt nie może się dowiedzieć, bo patola będzie.

Wracając. Winda w końcu zatrzymała się na parterze i mogliśmy spokojnie wyjść z tego spierdolonego gówna, które wisi mi buty shoes za dwieście dolków. Od razu ruszyliśmy w kierunku wejścia do hali, bo z tego co pamiętam, było tam food do kupienia, czyli jestem pewien, że była tam reszta NCT. Remember, NCT and food to jedność, oks. 

W pewnym momencie obróciłem się za siebie i nie zgadniecie. JOHNNY AKA OH DADDY MI GDZIEŚ SPIERDOLIŁ.

ZAJEBIŚCIE, KURWA.

Zacząłem się przeciskać przez fanów i staff, chcąc jak najszybciej odnaleźć tego spierdoleńca i kurwa długo szukać nie musiałem. Jak się okazało Dżony sobie zmierzał w kierunku dance crew Twice.

A jeśli się zastanawiacie po chuja, to wam odpowiem tyle.

I don't, kurwa, know.

— Co za tym — mruknąłem i czym prędzej podbiegłem do bruneta, a kiedy złapałem go za ramię, to ten zaczął gadkę szmatkę z, o ile się nie mylę, Momo. 

— Hi, honey — zaczął Johnny. — Wiesz co? 

O NIE.

— Co? — odpowiedziała nieco zdezorientowana blondynka.

O NIE X KURWA 2362187372193021

— Jesteś taka piękna, że poślubiłbym twojego kota byleby tylko dostać się do twojej rodziny.

— Co... — zaśmiała się dziewczyna z nieco memolcowym wyrazem twarzy.

Kurwa, Johnny, ty to wiesz jak zjebać.

— Chciałbym, żebyś zo...

— Nieważne. Sory za kolegę, trochę mu maryśka wujka Junmoneya zaszkodziła. Sayonara hitori — przerwałem temu debilowi i pociągnąłem go za szmaty.

Ja jebie, jak z dziećmi.

— No i co robisz, bro. Chciałem wyrwać jakąś seal, a ty mi utrudniasz życie — powiedział smutno. 

— Później sobie powyrywasz laseczki jak carrots z ogródka, ale teraz idziemy do reszty. — Pociągnąłem po raz chyba setny tego dnia chłopaka za szmaty i zacząłem ciągnąć w stronę żarcia. 

Jednakże, gdy tam dotarliśmy nie było ani jednego NCT member, co nie powiem, ale zdziwiło mnie trochę. No cóż... Idziemy szukać dalej.

— To co, teraz hala? — zaproponował mój towarzysz, na co skinąłem głową i udaliśmy się w kierunku hali głównej, gdzie miało odbywać się już pierwsze Meet Up'owe show za kilka godzin.

Do punktu docelowego nie dzielił nas długi odcinek, bo wystarczyło przejść do końca korytarza i już było się na miejscu. To be honest, mam nadzieję, że chłopcy tam będą z jakimiś Bloczkami czy kimś, bo nie chce mi się biegać i ich szukać. Chciałem w sumie jeszcze popisać z NCT Dream chapter i może się przejść gdzieś na miasto z całą grupą, bo w pierwszy dzień Meet Up'a i tak się nic nie dzieje ciekawego, a są już wszyscy, więc dlaczego by nie spędzić tego dnia razem? 

No plan idealny.

— Zapraszamy na... Vroom, vroom show! — Usłyszałem krzyk z głośników.

I OCZYWIŚCIE JUŻ WIEDZIAŁEM, ŻE NASI PRZYJACWELE SĄ JUŻ NIEDALEKO. 

Ucieszony tym faktem, przyśpieszyłem z Yeongho, dzięki czemu już po chwili przekroczyliśmy próg wejścia na halę główną.

Nic nadzwyczajnego się tu nie działo. Za bramkami była już mała grupka widzów, a na scenie w najlepsze bawili się chłopcy z wjazdu na chatę oraz Unboxall. No i oczywiście nasza reszta ekipy NCT, której nie umknęła nasza obecność. 

— Mark! Kopę lat, przyjacielu! — krzyknął Jaehyun, przez co cała reszta odwróciła się w naszym kierunku. 

NO I GITARA, CAŁA RODZINKA W KOMPLECIE.


⋯☆★☆⋯

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz